Lewicowo.pl – Portal poświęcony polskiej lewicy demokratycznej, patriotycznej i niekomunistycznej

Logo Lewicowo

Teoria

Jan Czyński: Przyszłość kobiet [1841]

W ramach porządku społecznego, który chcemy ustanowić, kobieta, aby być wolną i szczęśliwą, nie będzie potrzebowała wypaczać swej natury. Kierując się swymi instynktami, swym powołaniem, odnajdzie ona swe przeznaczenie; a my, którzy chcemy zastąpić barbarzyńskie wojny uniwersalnym pokojem, a armie niszczące – armiami pracy, nie będziemy ubierać kobiet w pancerze i zbroje, by kierować je na pole bitwy. Narzędzia zbrodni zostaną zastąpione przez narzędzia produkcji, przez szlachetne dźwignie pracy. Te pokojowe armie będą należeć tak do was, jak i do nas, a laury, które zbierzemy na polu chwały zachwycającego przemysłu nie będą opłakane łzami, ani splamione krwią. Czytaj dalej →

Oskar Lange: Socjologia i idee społeczne Edwarda Abramowskiego [1928]

Polityka socjalistyczna jest na błędnej drodze, jeżeli sądzi, że współczesna, na wskroś intelektualistyczna propaganda socjalizmu, doprowadzi do pozytywnych rezultatów, albowiem bez rewolucji moralnej żaden nowy ustrój pojawić się nic może. Według Abramowskiego każde przejście od jednego ustroju społecznego do innego rozpada się na trzy etapy: pierwszy to przeobrażenie ekonomiczne, drugi to przeobrażenie się sumienia (rewolucja moralna), trzecie wreszcie, będące tylko dopełnieniem natury formalnej, to przeobrażenie prawodawczo-polityczne. Teoria jakobinizmu przeskakuje niejako etap środkowy, tj. przeobrażenie moralne. Etapu tego nie można jednak ominąć, gdyż żadna instytucja społeczna nie może istnieć bez swego równoważnika psychicznego w sumieniu ludzkim. Dla ilustracji tego Abramowski przedstawia następujący obraz: „Przypuśćmy na chwilę, że zjawia się jakaś opatrzność rewolucyjna, grupa spiskowców, wyznających ideały socjalizmu, której udaje się szczęśliwie zawładnąć mechanizmem państwowym i za pomocą policji, przebranej w nowe barwy, wprowadzić urządzenia komunistyczne. Przypuśćmy, że świadomość ludu nie bierze w tej sprawie żadnego udziału i że wszystko odbywa się siłą samego biurokratyzmu. Cóż się wtedy dzieje... Nowe instytucje usunęły fakt prawnej własności, lecz pozostała własność, jako potrzeba moralna ludzi; usunęły wyzysk oficjalny z dziedziny produkcji, lecz zachowały się wszystkie czynniki zewnętrzne, z których powstaje krzywda ludzka, a dla przejawienia się których pozostałoby zawsze dostatecznie szerokie pole, jeżeli nie w dziedzinie ekonomicznej, to we wszystkich innych sferach stosunków ludzkich. Dla stłumienia interesów własnościowych organizacja komunistyczna musiałaby używać szerokiej władzy państwowej; policja musiałaby zastępować miejsce tych naturalnych potrzeb, dzięki którym żyją i rozwijają się swobodnie instytucje społeczne; przy tym obrona nowych instytucji mogłaby tylko należeć do państwa ugruntowanego na zasadach absolutyzmu biurokratycznego, gdyż wszelka demokratyzacja władzy w społeczeństwie wepchniętym przemocą w nowy ustrój groziłaby natychmiastowym rozpadnięciem się tego ustroju i wznowieniem tych wszystkich praw społecznych, które by żyły w duszach ludzkich nietkniętych przez rewolucję. Tym sposobem komunizm byłby nie tylko czymś ogromnie powierzchownym i słabym, lecz co więcej, przeistoczyłby się w państwowość gnębiącą swobodę jednostki, a zamiast dawnych klas wytworzyłby dwie nowe: obywateli i urzędników, których antagonizm wzajemny przejawić by się musiał we wszystkich dziedzinach życia społecznego. Jeżeliby więc komunizm w tej sztucznej postaci, bez przeobrażenia się moralnego ludzi, mógł się nawet utrzymać, to w każdym razie zaprzeczałby samemu sobie i byłby takim potworem społecznym, o jakim nie marzyła nigdy żadna klasa uciskana, a tym bardziej proletariat, broniący praw człowieka i przez samą historię przeznaczony do jego wyzwolenia”. Do takich rezultatów musiałaby doprowadzić rewolucja socjalistyczna, która byłaby wyłącznie rewolucją prawodawczo-polityczną, a nie byłaby poprzedzona przez rewolucję moralną. Czytaj dalej →

Adam Próchnik: Fałszywa ocena [1929]

Niewątpliwie ustrój demokratyczno-parlamentarny ma swoje niedomagania. Diagnoza jednak owych „lekarzy” politycznych jest fałszywa. Niedomagania te nie mają nic wspólnego z bankructwem. Wprost przeciwnie. Są to nieuniknione choroby dziecięce demokracji. Z chorób tych wyjdzie organizm jej wzmocniony do walki o nowe życie. Źródła najpoważniejszej z tych chorób „znachorzy” nie dostrzegają. Wynika ona z nieubłaganej sprzeczności, jaka powstać musi między równością polityczną, którą się tu i ówdzie wprowadza, a nierównością społeczną, którą się wszędzie pielęgnuje. Demokracja polityczna musi chorzeć w zetknięciu z krzywdą społeczną. Jasne jest dla każdego, że nie zniesienie demokracji politycznej, ale zniesienie krzywdy społecznej, jest jedynym skutecznym lekarstwem w tej chorobie. Tymczasem jednak na tym tle ludzkość przeżywa zaostrzony kryzys walk społecznych. Tu leży przyczyna trudności w rozwiązywaniu zagadnień współczesnego życia, tu tkwi głębszy powód trudności przy osiąganiu kompromisu, czego zewnętrznym wyrazem bywa brak większości parlamentarnej lub rozbicie parlamentu na liczne partie. Niewątpliwie demokracja, jako rzeczywisty obraz społeczeństwa, obnaża te rany. Każdy inny ustrój, dyktatura czy półdyktatura, rany te zakrywa. Ale ich nie leczy. Przeciwnie, zaognia je, sprowadza możliwie najostrzejszy przebieg choroby. Aby leczyć, trzeba właśnie rany obnażyć. Tu leży wyższość demokracji. Czytaj dalej →

Kazimierz Czapiński: Marksizm w Polsce [1933]

Nie będziemy tu pisali o wpływie Marksa na programy polskiego socjalizmu (ten wpływ oczywiście był ogromny), lecz o wpływie Marksa na kształtowanie się ideologii społecznych w Polsce. Nie będziemy też analizowali tej powolnej i niezbyt widocznej „infiltracji” marksizmu do nielicznych ideologii obcych. Wymagałoby to bardzo trudnej i drobiazgowej analizy. Ta „infiltracja” odbywa się do dziś dnia i ujawnia się nawet tam, gdzie ideologia obca marksizmowi świadomie zwalcza wszelki wpływ marksizmu... Chcemy tylko wymienić kilka głównych nazwisk tych postaci, które w Polsce reprezentowały i reprezentują marksizm, aczkolwiek w późniejszym rozwoju próbowały niekiedy zrywać z marksistowskim poglądem. Marksizm odegrał wielką rolę nie tylko w zakresie programów partii robotniczych, ale także w zakresie naukowej twórczości całego szeregu wybitnych jednostek. Czytaj dalej →

Kazimierz Kelles-Krauz: Sądownictwo a socjalizm [1903]

I Polska Partia Socjalistyczna, gdy przyjdzie chwila walki z caratem, gdy w każdej okolicy, skąd wypędzone zostaną wojska i urzędy carskie, wprowadzać będzie objęte jej programem reformy – powoła również lud cały do obioru sędziów. W idealnym społeczeństwie socjalistycznym wreszcie zupełnie nie możemy sobie przedstawić innej organizacji sądów – tak samo zresztą i wszystkich w ogóle władz i urzędów – jak na podstawie wyborów. Wtedy też upadną wszelkie możliwe jeszcze zarzuty przeciwko obieralności sędziów: bo wtedy nie będzie klas i walki klasowej, wtedy wszyscy obywatele będą usposobieni jedni dla drugich jednakowo bezstronnie i posiadać będą wysoki poziom wykształcenia. Społeczeństwo przyszłości nie powróci zapewne do systemu rządzenia przez wszystkich zgromadzonych obywateli, jak to było w demokratycznych społeczeństwach pierwotnych, bo społeczeństwa przyszłe będą na to zbyt ludne; ale faktycznie przez usta sędziów wybieranych, sądzić będzie wówczas znowu cały ogół – oświecona, dojrzała, sprawiedliwa opinia publiczna. Czytaj dalej →

Zdzisław Maćkowski: Ruch ludowy w stronnictwie politycznym [1935]

Główne zasady ogólnospołecznego programu ujmiemy zgodnie z zasadami agraryzmu następująco: 1. Uspołecznienie głównych ośrodków produkcji, to znaczy kopalni, hut, fabryk i zakładów przemysłowych, tym samym zlikwidowanie karteli i syndykatów, wielkich magnatów przemysłowych oraz wygórowanie opłacanego wyższego personelu urzędniczo-technicznego tych ośrodków przemysłowych. 2. Uspołecznienie kapitałów – to znaczy ograniczenie działalności banków prywatnych i takichże instytucji kredytowych, stworzenie w to miejsce publicznych organizacji kredytowych, działających na zasadach spółdzielczych, w ramach samorządów gospodarczych i terytorialnych. 3. Ochrona pracy i twórczości – celowo i należycie ujęte ubezpieczenie społeczne dla rzesz robotniczych i pracowników umysłowych; zabezpieczenie pracy rzeszom robotniczym w okresie najbliższych lat reorganizacji państwa przez podjęcie wielkich robót publicznych (regulacja rzek, osuszenie Polesia itp.). Czytaj dalej →

Andrzej Stawar: O bonapartyzmie i faszyzmie [1934]

Pojęcie faszyzmu stało się uniwersalną etykietą dla wszystkiego, co trąci reakcją społeczną. W znanej teorii wykoncypowanej przez ortodoksów nowego nabożeństwa, rozszerzyło się to na wszelkie grupy i ideologie polityczne stojące na gruncie ustroju burżuazyjnego, nie tylko nacjonalistyczne, ale socjalistyczne, reformistyczne, ludowcowe. To wydaje się bardzo wygodne terminologicznie; istota każdego kierunku określa się niezmiernie łatwo i prosto: socjaldemokraci zostają mianowani lewym skrzydłem faszyzmu pod mianem socjalfaszystów, ludowcy zostają ludofaszystami itd. W ten sposób faszyzacja terminologiczna poprzedza faszyzację realną społeczeństwa burżuazyjnego. Czyż trzeba dowodzić, że przy takim szerokim traktowaniu zaciera się specyfika zjawiska zwanego faszyzmem, sam termin staje się szerokim a pustym ogólnikiem, zatraca swoje właściwe znaczenie. Utrudnia wyjaśnienie tych rzeczy fakt, że termin posiada już znaczenie uczuciowe dla szerokich mas. Ludzie, którzy dowodzą, że wydobywanie różnic nie ma tu żadnego sensu operują bardzo praktycznym argumentem: czy robotnikowi nie wszystko jedno, kto wali pałką. Ta uproszczona maniera rozumowania występuje, gdy w dyskusji na temat formy politycznej danego kraju rozmówca ze zwycięską miną przytacza np. jako dowód fakt znęcania się nad robotnikiem w areszcie i powiada: „I mówić tu jeszcze, że nie ma faszyzmu”. To uczuciowe znaczenie jest może najtrudniejsze do przezwyciężenia, gdy się o tych sprawach mówi. Niechlujstwo teoretyczne łączy się z naiwną wiarą w zabijającą potęgę terminologii. Wulgarne mieszanie zewnętrznych oznak i cech, operowanie powierzchownymi uogólnieniami powoduje oczywiście nieuniknione dziury w rozumowaniu, zalepiane jakąś syntetyczną papką z oderwanych twierdzeń marksistowskich, która omawianej szkole służy na wszystkie wypadki. Ale ludzie, którzy pod jedno miano wpychają reżim Horthy’ego, Aleksandra jugosłowiańskiego i nieboszczyka Primo de Rivery z reżimem Mussoliniego i Hitlera, cierpią na nieuleczalną ślepotę teoretyczną. Czytaj dalej →

Jerzy Karon (Kołakowski): O małe komórki organizacyjne. Problem wielostopniowego federalizmu [1935-1943]

Dotychczasowa struktura spółdzielni jest odpowiednia tylko dla organizacji bardzo małych i nie zabezpiecza jednostki ludzkiej w dużych instytucjach przed „zagubieniem się w masie”. Toteż w wielkich spółdzielniach jednostka ludzka zatraca się w masie członkowskiej i nie znajduje ani warunków, ani bodźców do czynnej postawy w życiu organizacyjnym. W wielkich spółdzielniach działają prawa psychologii tłumu. Manifestowanie się indywidualne jest w nich łatwe tylko dla jednostek nieprzeciętnych, względnie dla osób o takich cechach, jakie bywają właściwe przywódcom ruchów masowych. Trzeba zaznaczyć, że cechy te niekoniecznie muszą przedstawiać obiektywny walor pozytywu społecznego. Natomiast przeciętny „szary człowiek” (używając modnej dziś terminologii) ginie w tym tłumie. Czuje się nic nie znaczącą cząstką bezosobowej masy. Nie widzi dla siebie możliwości skutecznego oddziaływania w takim wielkim zbiorowisku. Nie ma ani odwagi, ani umiejętności do wystąpień przed liczniejszym audytorium. I wszystko to usposabia go do bierności. Środków zaradczych przeciw takiemu stanowi rzeczy, który pozbawia spółdzielnie ich wewnętrznych sił żywotnych i walorów społecznych i czyni fikcję z ich formalnej demokracji, szukać trzeba w takim rozwiązaniu organizacyjnym, które zapewni przeciętnemu członkowi warunki do ugruntowania się w nim pełnej świadomości, że jego czynna postawa w życiu organizacyjnym spółdzielni może mieć istotny wpływ na to życie. Świadomość ta musi wynikać z takiego układu stosunków organizacyjnych między członkami, w których „szary człowiek” miałby warunki, zdolność, śmiałość oraz zachętę ze strony otoczenia do świadomych i kompetentnych wystąpień organizacyjnych. Czytaj dalej →

Edward Abramowski: Rewolucja robotnicza [1891]

Tak więc porządek kapitalistyczny, który stworzył wielką produkcję maszynową, skupia i nagromadza bogactwa, wydziedzicza z własności całą masę ludzi, nędzą obarcza robotników, a razem z tym przyczynia się do wzrostu klasy roboczej, organizuje ją, wzmacnia jej siły, zaprawia do walki i czyni przez to niemożebnym dłuższe znoszenie jarzma wyzysku. Porządek kapitalistyczny sam dla siebie grób kopie. Wzbogacenie się kapitalistów nie może obejść się bez wyzysku robotników, bez wywłaszczania drobnych posiadaczy, bez wielkiej produkcji. Wywłaszczeni powiększają szeregi robotników; wielka produkcja gromadzi ich, skupia i organizuje, a wyzysk pobudza ciągle do zaciętej walki. Rewolucja robotnicza staje się nieuniknioną i konieczną. Ani prawa kapitalistów, ani bagnety ich armii nie zdołają już jej powstrzymać. Proletariat krzywdzony i wyzyskiwany rośnie ciągle, organizuje się i potężnieje; nadejść więc musi chwila, kiedy on zażąda własności i swobody, kiedy zażąda udziału w tych wszystkich bogactwach, które sam wytworzył, kiedy obali rządy dzisiejsze i wydziedziczy kapitalistów. Wydziedziczyć kapitalistów z ich dzisiejszej własności, odebrać im te olbrzymie bogactwa i kapitały, jakie dziś w rękach swych dzierżą – oto jest zadanie rewolucji robotniczej, która się zbliża. Dokonanie tego jest rzeczą niezbędną, nieuniknioną. Kapitaliści i ich prawa stanowią dziś zawadę do rozwoju i szczęścia ludzkości, zawadę tę więc trzeba usunąć. Ani cywilizacja, ani wielka produkcja nie ucierpią na tym wcale. Czytaj dalej →

Leon Wasilewski: Asymilacja narodowościowa a socjalizm [1912]

Nie tylko warunki przymusu narodowego – z jednej strony, zaś asymilacji narodowej – z drugiej, są odmienne. Różny jest też ich charakter klasowy. Asymilacja jest zawsze upodobnieniem się do członków odpowiedniej klasy, gdy przymus narodowy jest poddaniem jednej klasy woli innej, czy to za pomocą nacisku ekonomicznego, czy też przez użycie władzy państwowej. Dlatego też socjaliści muszą zupełnie inaczej traktować jedno i drugie zjawisko. Kiedy kapitalista wywiera gwałt na robotniku, musimy stanąć po stronie ostatniego i występować przeciwko uroszczeniom kapitału. Kiedy jednak robotnik dobrowolnie dopasowuje się do swych towarzyszy klasowych w pokojowym obcowaniu z nimi, kiedy padają szranki językowe, istniejące wewnątrz klasy robotniczej, tak że proletariat jednego miasta tą drogą zlewa się w jedną wspólnotę, musimy się z tego tylko cieszyć. Obowiązani jesteśmy bronić robotników przed wszelkim gwałtem ze strony klas panujących i państwa klasowego. Ale nie jest naszym zadaniem utrwalanie wewnątrz masy robotniczej przegródek, które pokojowe stosunki wzajemne obalają. Czytaj dalej →

Stanisław Brzozowski: Doktrynerzy bezwładu [1906]

Polityka międzynarodowa proletariatu uczy nas uważać zwycięstwo każdego poszczególnego proletariatu narodowego czy państwowego za cząstkę ogólnego wszechświatowego proletariackiego zwycięstwa. Nie znaczy ona jednak bynajmniej – aby droga do zwycięstwa była wszędzie jednakowa. Socjalizm nie spada z nieba, lecz wyrasta z ziemi. Żądać utożsamienia polityki proletariatu polskiego z tą, jaką prowadzi klasa robotnicza w Rosji, jest to żądać zmiany stosunków statystycznych pomiędzy ludnością miejską a wiejską w Królestwie, jest to żądać zmiany całej historii polskiej: jest to, słowem, żądać od proletariatu polskiego, aby jak najmniej o sobie i warunkach swego życia wiedział, najchaotyczniej i najsłabiej chciał, jest to – organizację ślepoty i bezwładu uznawać za cel swojej taktyki partyjnej. Historia też nie odmówi Socjal-Demokracji Królestwa Polskiego i Litwy zaszczytu, że paradoksalnemu zadaniu organizowania niemocy proletariatu naszego służyła z wielką wytrwałością. SDKPiL poczyta to sobie być może istotnie za chlubę. Warunki ekonomiczne są wszystkim – człowiek powinien wobec nich być tylko ciemną i podatną marą. Paraliż polityczny jako cel i przedmiot dążeń – w tym się wyraża czystej wody marksizm Róży Luksemburg i towarzyszów. Czytaj dalej →

Feliks Gross: Europa powojenna [1944]

Przeciwieństwem źle pojętego „realizmu” w polityce europejskiej są plany nowej organizacji europejskiej. Jest to „dobrze pojęty” realizm: dotychczasowe systemy międzynarodowe były złe i muszą ustąpić miejsca koncepcjom nowym i odważnym. Uczciwi realiści przyznają, że anarchia w stosunkach międzynarodowych była jedną z przyczyn obecnej wojny, by uniknąć trzeciej wojny trzeba dotychczasowy nieład zastąpić organizacją. Europa będzie ogromnie wyniszczona wojną. Poszczególne narody europejskie nie będą miały tej dostatecznej siły, co po wojnie ubiegłej. Odbudowa kultury europejskiej będzie wymagała wysiłku zbiorowego, wysiłku wszystkich państw i narodów. Silne przesądy nacjonalistyczne, wąski egoizm narodowy, będą tylko przeszkodą w odbudowie wielkiej kultury europejskiej wyniszczonej barbarzyństwem hitleryzmu i wojną. Gospodarczo Europy nie da się odbudować na zasadach przedwojennych. Mit „samowystarczalności” i nacjonalizm gospodarczy doprowadziły już przed wojną Europę do absurdów i katastrofy. Konsolidacja Europy staje się koniecznością odbudowy politycznej, kulturalnej i gospodarczej. Formy tej konsolidacji mogą być oczywiście rozmaite – począwszy od luźnej kooperacji, a skończywszy na formach federacyjnych. Obok koncepcji federacji centralnej i wschodniej Europy odżyły także i dawniejsze projekty Unii Europejskiej. Znaczna część wschodnioeuropejskich federalistów sympatyzuje z ideą Unii Europejskiej, pod warunkiem zachowania w Europie koncepcji regionalnej, która by uwzględniała federację wschodnioeuropejską jako element gospodarczy i polityczny. Chodzi bowiem o stworzenie silnych organizmów wokół Niemiec. Związek Sowiecki nie zajął oficjalnego stanowiska w sprawie koncepcji federacji, ale w czasopiśmie „Wojna i Klasa Robotnicza” ukazał się ostry artykuł przeciw wielkiej federacji europejskiej czy wschodnioeuropejskiej. Czytaj dalej →

„Nasze Hasła”: Borochow o kwestii narodowej [1928]

Międzynarodówka socjalistyczna przed wojną nie umiała sobie poradzić z tymi zagadnieniami, plącząc się w ich skomplikowanej sieci. Jest rzeczą niewątpliwą, że jedną z przyczyn tej niemocy był brak teoretyczno-marksowskiej analizy narodowościowych zagadnień. Brak ten dawał się szczególnie ostro we znaki proletariatowi żydowskiemu, który w całym szeregu krajów (Polska, Rosja, Litwa, Rumunia) znajdował się pod podwójnym brzemieniem ucisku klasowego i narodowego i szukał dróg wyzwoleńczych. Socjalna demokracja (rosyjska i polska), podobnie jak Bund, ujmowała kwestię żydowską idealistycznie, jako kwestię wyłącznie polityczną lub polityczno-kulturalną i nie dawała odpowiedzi na bolączki życia pracujących mas żydowskich. Bolączki te były jednak zbyt palące, odpowiedź musiała się znaleźć! Istotne oblicze dążeń i walk narodowych wyraźniej można było dojrzeć właśnie w życiu żydowskim. Każda inna narodowość uciskana zamieszkuje mniejsze lub większe terytorium; jej walka narodowa nosi charakter ruchu wyzwoleńczo-politycznego, co może wywoływać złudzenie, że te dążenia polityczne stanowią istotę zagadnienia narodowego. Naród żydowski, nie stanowiąc nigdzie większości terytorialnej, nie mógł stworzyć ruchu niepodległościowego; polityczne hasła najmniej mogły tu maskować ekonomiczne jądro kwestii narodowej. Nic więc dziwnego, że właśnie wśród proletariatu żydowskiego znalazł się teoretyk, który oświetlił skomplikowaną kwestię narodową przez konsekwentne zastosowanie teorii Marksa. Był nim Ber Borochow. Czytaj dalej →

Adam Próchnik: Ideologia spółdzielczości robotniczej [1937]

Spółdzielczość neutralna tym różni się w pierwszym rzędzie od spółdzielczości robotniczej, że odrzuca zasadę walki klas. Spółdzielczość robotnicza prowadzi świadomą walkę z kapitałem, spółdzielczość mieszczańska walki tej się wyrzeka. Pragnie ona istnieć obok kapitału, równolegle z nim, a nie przeciw niemu. W ten sposób zatraca jednak spółdzielczość cały swój sens. Spółdzielczość bowiem jest to zasadniczo sprzeczny z kapitalistycznym system gospodarczy. Podstawą gospodarki kapitalistycznej bowiem jest chęć zysku, podstawą spółdzielczości zaś dążenie do zaspokojenia potrzeb. Czy te dwie formy gospodarcze mogą istnieć spokojnie obok siebie, wcale sobie nie wchodząc w drogę? Jest to zupełnie niemożliwe. Jedną z zasadniczych cech kapitalizmu jest ekspansja, jest to dążenie do opanowania jak najszerszych rynków. Kapitalizm bez pogoni za rynkami zbytu i zyskiem przestałby być kapitalizmem. Kapitalizm nie tylko walczy o rynki zewnętrzne, zagraniczne, nie tylko stara się wciągnąć państwo na drogę polityki zdobywania tych rynków, ale walczy również o opanowanie całkowite rynku wewnętrznego. O ten sam rynek walczy również i spółdzielczość. Ekspansja kapitalizmu uderza zatem bezpośrednio w samo istnienie spółdzielczości. Jest to coś więcej jak walka konkurencyjnych sklepów czy przedsiębiorstw, jest to walka dwóch zgoła różnych systemów, systemu gospodarki indywidualnej i gospodarki społecznej. Ale spółdzielczość, jeżeli ma posiadać jakiś sens, musi nie tylko bronić się przed zaborczością kapitalizmu, musi odznaczać się sama ekspansją. Czytaj dalej →

„Równość”: Program socjalistów polskich (drukowano w Brukseli 1878)

Odpowiednio do organizacji najmu złożyły się wszelkie inne urządzenia społeczne i państwowe. Tak nazwana „swoboda jednostki”, mając za podstawę sławną ideę „samopomocy”, sprowadzona została do walki wszystkich ze wszystkim, walki, z której zwycięzcą wychodzi kapitalista, silny w środki materialne. Pozbawiony środków dla produkcji, pozbawiony możności niezależnej pracy i sprowadzony do znaczenia najemnika, robotnik utraca wszelką moralną samodzielność i ulega woli kapitału we wszystkich przejawach swego indywidualnego i społecznego życia. Taki stan rzeczy wywołał we wszystkich cywilizowanych społeczeństwach usiłowania klasy pracującej skierowane ku zużytkowaniu urządzeń społecznych na korzyść wszystkich bez wyjątku członków społeczeństwa. W ten sposób kapitalistycznej teorii posiadania narzędzi pracy i podziału produktów przeciwstawiona została teoria socjalizmu, zasady którego ostatnimi czasy świadomie przyjęte zostały przez robotników Europy i Ameryki, którzy tym samym dążą do gruntownej zmiany obecnych stosunków społecznych na korzyść pracy, tj. do rewolucji społecznej. Rozważanie warunków bytu i naszego także społeczeństwa doprowadziło nas do przekonania, że triumf zasad socjalizmu jest koniecznym warunkiem pomyślnej przyszłości narodu polskiego, że czynny udział w walce z ustalonym porządkiem społecznym jest obowiązkiem każdego Polaka przenoszącego los milionów ludu polskiego nad interesy szlachecko-kapitalistycznej cząstki naszego narodu. Czytaj dalej →

Jan Maurycy Borski: Dyktatura proletariatu [1933]

Formułki Lenina, przeniesione z zacofanej pod względem ekonomicznym Rosji na inne, bardziej skomplikowane organizmy o odmiennej strukturze, nie nadają się do szczepienia. Wysuwanie hasła dyktatury proletariatu jako punktu programu, do którego należy dążyć, świadczy nie tylko o niezrozumieniu tych słów, ale w praktyce działa też demoralizująco. Pobudza niskie instynkty mas, wciąga do szeregów partyjnych ludzi o katowskich upodobaniach, indywidua spod ciemnej gwiazdy, obniża sztandar etyczny socjalizmu. Dyktatura jest złem koniecznym na drodze prowadzącej do socjalizmu. Usprawiedliwienia swe czerpie w egoizmie klasowym burżuazji i w moralnej sankcji ludu pracującego. Należy badać naukowo to zjawisko. Nie wolno jednak czynić zeń chleba powszedniego na wiecach i w prasie. Tu widzimy całą szkodliwość dyktatury z punktu widzenia celowości gospodarczej. Przy dyktaturze klas posiadających celowość ta wyraża się w obronie interesów tych klas, o czym świadczą dzieje dotychczasowe, od faraonów egipskich począwszy, a na Włoszech faszystowskich i Polsce „sanacyjnej” kończąc. Dyktatura kapitalizmu państwowego w Rosji sowieckiej na razie również broni interesów tego kapitalizmu, które na razie nie są interesami robotników i chłopów, ponoszących ciężkie ofiary na rzecz kapitalizmu państwa. Nie ma ludności tak zacofanej, która by nie rozumiała i nie odczuwała polityki gospodarczej, zgodnej czy też sprzecznej z jej potrzebami i interesami. Jeżeli więc bolszewicy stosują wciąż, po 15 latach swych rządów, bezwzględną dyktaturę, to oznacza to, że znaczna większość ludności nie widzi dotąd w bolszewizmie wykładnika swych interesów, że widzi w nim swego wroga. Czytaj dalej →

Najbliższe żądania polityczne i ekonomiczne Polskiej Partii Socjalistycznej „Proletariat” [1904]

Równolegle z wolnością polityczną domagać się będziemy: 8-godzinnego dnia roboczego, szczegółowego prawodawstwa fabrycznego, broniącego życia i zdrowia pracowników; specjalnych przepisów dotyczących pracy kobiet i dzieci; żądać będziemy ubezpieczenia robotników na wypadek niezdolności do pracy oraz na starość, tj. wypłacania robotnikom nie mogącym zarabiać na życie skutkiem choroby, pensji, zapewniającej skromne utrzymanie i udzielanie tej ostatniej wszystkim robotnikom na starość, aż do śmierci; domagać się będziemy bezpłatnej oświaty dla wszystkich. Dążeniem naszym będzie skonfiskowanie na rzecz społeczeństwa majątków cesarskich, dóbr rządowych, majoratów, tj. dóbr ziemskich, nadanych po powstaniach urzędnikom rosyjskim. Powstałe stąd fundusze przeznaczone będą na różne instytucje kulturalne i filantropijne dla klasy robotniczej w najszerszym znaczeniu tego słowa. Czytaj dalej →

S. Kamiński: Karol Marks. Jego życie i nauka

Naukowy socjalizm, czyli tzw. materializm historyczny był, jak się wyraził Karol Marks, postawieniem na nogi filozofii Hegla, która dotąd chodziła na głowie. Wykazał on mianowicie, że zasadniczym czynnikiem dziejów ludzkich, warunkującym zmiany w ideologii i w instytucjach społecznych i politycznych, jest nie rozwój „idei”, lecz rozwój materialnych warunków życia, czyli stosunków gospodarczych, przez które Marks rozumiał sposób, w jaki ludzie przy pomocy sił i bogactw otaczającej natury oraz własnej siły fizycznej i intelektualnej kształtują swe życie materialne, zdobywają środki utrzymania i wytwarzają, rozdzielają i wymieniają produkty niezbędne do zaspakajania swoich potrzeb. Podstawowym czynnikiem dziejów ludzkich jest zatem rozwój stosunków gospodarczych i form produkcji, co się zaś tyczy ustroju państwowego, prawa, literatury, sztuki, religii, filozofii, moralności itp., to są one tylko ideologiczną nadbudową ustroju gospodarczego, lecz samodzielnego i oderwanego odeń bytu nie posiadają. eśli więc dziś jeszcze mamy kapitalizm ze wszystkimi jego opłakanymi skutkami, to nie dlatego, że go ludzkość uważa za dobry, ale dlatego, że nie wyłoniła się jeszcze w dostatecznej mierze ta siła, ta antyteza, która po starciu się z kapitalizmem, ma stworzyć grunt pod ustrój socjalistyczny. Siła ta, którą jest klasa robotnicza, wyłania się z samego kapitalizmu, i to tym szybciej, im szybciej się rozwijają formy produkcji. Czytaj dalej →

Jarosław Górski: Judym, czyli pożytki z resentymentu

Judym przekonuje się, że dzięki temu, iż aspirant z motłochu musi całkowicie wyzbyć się własnego punktu widzenia i gorliwie przyjąć poglądy klasy wyższej, elity mogą pozwolić sobie na kształtowanie wiedzy o motłochu jedynie na podstawie własnych wyobrażeń, bez konieczności poznawania spostrzeżeń tamtych. To tworzy między klasami nieprzenikalny mur niezrozumienia (i w narracji „Ludzi bezdomnych”, i w wypowiedziach samego Judyma często pada słowo „kasta”). Niemożliwe jest jakiekolwiek ulżenie doli motłochu, ponieważ on sam nie ma koniecznych dla tego zasobów: wiedzy fachowej, środków ekonomicznych, idei, natomiast pełne szlachetnych intencji elity wiedzę o potrzebach motłochu czerpią wyłącznie z własnych wyobrażeń – i dlatego mogą się oburzać na to, że dobrze opłacani robotnicy Zagłębia, zamiast oszczędzać pieniądze, kupują fatałaszki i pachnące mydełka. Nawet kiedy jakiemuś przedstawicielowi motłochu uda się zdobyć wykształcenie i ogładę, jego środowisko nie ma z tego żadnych korzyści, ponieważ natychmiast wsysa go niemająca z tym środowiskiem żadnego kontaktu klasa wyższa. Awans zdolnych jednostek jest więc dla motłochu przekleństwem, a nie szansą, gdyż całkowicie go wyjaławia. Czytaj dalej →

Maria Ossowska: Wzór obywatela w ustroju demokratycznym [1944-1946]

Człowiekowi biorącemu udział w życiu publicznym, a takim jest obywatel w ustroju demokratycznym, potrzebna jest odwaga i ten zwłaszcza jej gatunek, który bywa nazywany odwagą cywilną. Jak wiadomo, przypisujemy odwagę cywilną temu, kto głosi swoje przekonania i broni ich, mimo iż naraża przez to różne swoje żywotne interesy, mimo iż grozi mu z tego powodu nieżyczliwość ludzka i ludzkie oszczerstwa, że zamykają się przed nim możliwości kariery. Ileż to razy w dziejach lęk przed utratą popularności, obawa narażenia się komuś działały jako siły konserwatywne, podtrzymujące zakorzenione przesądy, które trzeba było mieć odwagę naruszyć. Kto jest odważny, ryzykuje coś, a ryzykować musi wszak zawsze w imię czegoś. Woli narazić swoje stanowisko, niż dłużej patrzeć w milczeniu na nieprawości, które się dokoła dzieją; woli naruszyć swój święty spokój, niż być biernym świadkiem cudzej krzywdy. Czytaj dalej →

← Starsze teksty
↑ Wróć na górę