Lewicowo.pl – Portal poświęcony polskiej lewicy demokratycznej, patriotycznej i niekomunistycznej

Logo Lewicowo

Publicystyka

Maria Dąbrowska: Myśli kooperatysty [1914]

Wiemy, że kooperatywa spożywcza pomaga właśnie robotnikowi do wyswobodzenia się z pęt handlowego pośrednictwa, a przez to przywraca mu ona część szczupłego plonu jego pracy. Jeśli jeszcze dodamy, że stawia ona sobie jako najwyższe zadanie dążenie do zniesienia upokarzającego najemnictwa i zastąpienie go zrzeszoną pracą „sami sobie” w związkach i spółkach, to przyznamy, że jest ona olbrzymim pomocnikiem robotnika w wędrówce do nowego życia. I nie potrzebujemy mówić, że kiedyś, w przyszłości zapewni ona robotnikom wielkie dobrodziejstwa – wyzwalające pracę spod przemocy kapitału. Ona już dziś, o ile podtrzymywana jest mocną wolą i wytrwałością członków, pozwala im korzystać z tego, co dotąd robotnikom było jakoby przez „wyższą” siłę kapitału zabronione. Ona przywraca pracującym ludziom choć trochę radości życia, która tak bardzo im się należy. Ona temu, kto trudzi się i mozoli, daje uśmiech i możność wzbogacenia duszy i serca radością, wiedzą i kulturalną rozrywką. Czytaj dalej →

Tadeusz Hołówko: Nasz stosunek do Koalicji [Ententy] [1918]

Oto jakiś zwyrodniały kabotyn woła w zachwycie, że będzie całować laskę gumową policjanta amerykańskiego, gdy stanie na ulicy Warszawy, aby robić porządek z bolszewizmem. Zapewne ten pan i wielu innych policjanta koalicyjnego, gdyby on się tu zjawił, pocałowałoby z zapałem nie tylko w laskę, lecz i w inne miejsce. Ale kto by tak gorliwie manifestował swoje „sojusznicze” uczucia, kto tak nieludzko pragnie widzieć koalicyjną policję w Polsce? Obszarnik, który już czepiał się bagnetu niemieckiego, widząc w nim obrońcę przed bolszewizmem; fabrykant, który boi się dziś puścić w ruch fabrykę; kamienicznik, który nie może dziś podwyższyć komornego; spekulant, który za funt cukru drogo sprzedany może dostać 6 lat więzienia. Oto ci dziś modlą się do wojsk Koalicji, oto ci chcieliby z niej uczynić żandarma swoich kapitałów, swoich przywilejów, swojego bezwzględnego wyzysku mas pracujących. Czytaj dalej →

Władysław Fischler: Amerykańska partia socjalistyczna a religia [1911]

Czas, aby kierownicy obu tutejszych polskich organizacji socjalistycznych zechcieli pojąć, że szerzenie propagandy czysto wolnomyślicielskiej i antykościelnej, o ile nie jest wyłącznie odpieraniem zakusów klerykalizmu i Kościoła w dziedzinie walki klasowej, jaką toczyć musi proletariat, nie jest zadaniem prasy socjalistycznej, zwłaszcza polskiej, obliczonej na zdobycie dla programu społeczno-politycznego socjalistów kilku setek tysięcy ludzi. Pamiętać należy, że ludziom tym kościół katolicki w osobie księży, polskim przemawiających językiem, zastępuje tu w Ameryce i ojczyznę, i klub towarzyski, i karczmę, w której w Galicji spotykał się z przyjaciółmi, i szkołę, w której tam w ojczyźnie w polskim go uczono języku. Wobec tego faktu nic nie pomogą utyskiwania w stronę księży tutejszych zwracane. Wobec faktu zaś, iż te kilka setek tysięcy, z wyjątkiem kilkunastu tysięcy światlejszych robotników polskich z miast w kraju ojczystym pochodzących, to albo chłopi analfabeci, albo robociarze czytający, ale fanatyczni katolicy – obranie burżuazyjno-radykalnej agitacji wolnomyślicielskiej jako drogi do naszego tak złożonego ogółu prowadzącej, jest ciężkim grzechem politycznym. I za jego już dziś widoczne skutki odpowiadać musi każdy działacz socjalistyczny. Czytaj dalej →

„Naprzód”: Zdrada strajku [1898]

Nigdy nie otacza się robotnika takim szacunkiem w burżuazyjnym społeczeństwie, jak wtedy, kiedy zdradza swych braci i łamie strajk. Podczas gdy społeczeństwo odmawia zwykle robotnikowi wszelkiej miary honoru, który niby dla wszystkich obywateli ma być równym, ustawodawstwa wszystkich państw przemysłowych tworzą osobną, formalną ustawę ochronną dla łamiących strajk. Zbezcześć pogardzanego robotnika, a kara za twój czyn będzie mała, obraź jednak łamiącego strajk, a popełniłeś zbrodnię, dla ukarania której wkracza sam prokurator. Każda obraza honoru jest przestępstwem prywatnym, o które obrażony sam musi się upomnieć, jeśli jednak dopuści się obrazy honoru na łamiącym strajk, sam prokurator występuje z oskarżeniem przeciw temu, który złamał świętą ustawę koalicyjną. Ta szczególna czułość dla honoru łamiących strajk, ma swą głęboką podstawę. Kapitalistyczne społeczeństwo widzi w każdym usiłowaniu robotników, by przez strajk polepszyć swój byt, rebelię przeciwko swemu głównemu prawu: nieograniczonego wyzysku ludzi pracujących, a łamanie strajku jest dlań zdradą interesów klasowych towarzyszy na korzyść wyzyskiwaczy. Czytaj dalej →

Mieczysław Niedziałkowski: Socjalizm i Polska. Na 1 maja 1937 roku

"Jakże było inaczej wśród tych wszystkich klas i sfer, które „spały kamiennym snem niewolników”... Polska umie przebaczać, ale trzeba przypomnieć. Triumfalny wjazd cara Mikołaja II do „pojednanej” Warszawy i przedstawiciele kresowych rodów szlachecki u stóp pomnika carycy Katarzyny II w Wilnie; uroczysta i deklaracja magnatów „galicyjskich”: „przy tobie, najjaśniejszy panie, stoimy i stać chcemy” i „Bazar” poznański składający hołd Wilhelmowi II jako królowi Prus, i WOJNA. Entuzjazm z powodu odezwy wielkiego księcia Mikołaja Mikołajewicza i „aktywizm” proponujący – JESZCZE W SIERPNIU ROKU 1918, by któryś z Hohenzollernów lub któryś z Habsburgów wdział na swe skronie koronę… Jagiellonów. A przed tym, w roku 1912, „bojkot Żydów”, jako odtrutka przeciwko ruchowi niepodległościowemu... Tak było… Dzisiaj, w dniu 1 Maja, rzucamy „na stół” rzeczywistości polskiej LEGITYMACJĘ DZIEJOWĄ Socjalizmu polskiego. Bo czas zerwać misterną pajęczynę ZAKŁAMANIA, którym próbuje się opasać nasze życie. Nazywacie nasz ruch – „agenturą żydokomuny”; nazywaliście go w r. 1905 „agenturą” rewolucji rosyjskiej; w roku 1914 – „agenturą” Prus; mieliśmy podówczas towarzysza „oskarżonego” – I Brygadę Legionów. A w roku 1794 Targowica nazywała Powstanie Kościuszkowskie „agenturą jakobinów francuskich...”. A gdzie były agentury PRAWDZIWE, bez cudzysłowu? Czy nie w „sztabie generalnym” Targowicy? Czy nie wśród tych, którzy ofiarowywali hrabiemu Witte w roku 1905 pomoc POLAKÓW dla zduszenia Rewolucji POLSKIEJ? Czy nie snują się widma takie same po przedpokojach duchowych „Trzeciej” Rzeszy?" Czytaj dalej →

Justyna Budzińska-Tylicka: Robotnicom częstochowskim cześć! [1935]

Oto znów cudzoziemiec, tym razem dyrektor francuskiej fabryki, od dłuższego czasu atakował młode, ładne robotnice; wzywał je podstępnie do swego gabinetu i dokonywał czynów niemoralnych; groził opornym wyrzuceniem z fabryki. Ileż takich ofiar było, pewnie nie dowiemy się nigdy. Ale dowiedzieliśmy się, że były, że są – że robotnice miały odwagę publicznego wystąpienia – aż do złożenia skargi do prokuratora. Obowiązujący w Polsce Kodeks Karny w art. 205 mówi: „Kto przez nadużycia stosunku zależności lub wyzyskanie krytycznego położenia doprowadzi inną osobę do poddania się czynowi nierządnemu lub do wykonywania takiego czynu, podlega karze więzienia do lat 5. Ściganie następuje na wniosek pokrzywdzonego”. Pokrzywdzone robotnice niegodnym, nieprzyzwoitym zachowaniem się dyrektora francuskiej fabryki kapeluszy w Częstochowie, zaskarżyły rozpustnika i w sądzie okręgowym w Częstochowie został on skazany na kilka miesięcy więzienia. Ale od czegóż są adwokaci, od czegóż sumy pieniężne, którymi Francuz może grubo rozporządzać; dość, że ze zdumieniem dowiedzieliśmy się w dniu 16 czerwca, że sąd apelacyjny pana dyrektora uniewinnił, bo „zarzuty stawiane przez robotnice tejże fabryki o niemoralnych czynach dyrektora względem młodych kobiet, nie zostały należycie... udowodnione”. Dopóki nasze pracowniczki nie będą zasiadać na ławach sędziów, by móc głęboko wnikać i odczuwać prześladowania i nacierania zmysłowe panów dyrektorów, majstrów i wszelkiej władzy mężczyzn na pracujące kobiety, to art. 205 naszego kodeksu będzie tylko martwą literą. Ale i od samych robotnic, urzędniczek, ekspedientek i biednych ofiar służby domowej, gdzie sam pan domu lub jego synalek „panicz” czyhają na sposobność usidlania służącej przy lada sposobności; od tych wszystkich ofiar rozpustników bardzo dużo zależy, by nie znosiły w milczeniu upokarzających godność kobiecą czynów swych pryncypałów – lecz śmiało i zdecydowanie wykorzystywały art. 205 kodeksu karnego, zwracając się do adwokatek, których mamy dużo w Polsce. Oprócz tego ważnym jest podnosić te sprawy w prasie. Czytaj dalej →

Tadeusz Hołówko: Episkopat agitujący [1918]

Bo oto niech robotnik i jego żona wiedzą, że episkopat polski nie chce, aby wielki przemysł był upaństwowiony. Niech wiedzą, że Kakowski, Łosiński, Przeździecki i inni biskupi chcą, aby nadal węgiel polski w Zagłębiu Dąbrowskim i na Śląsku, aby polska nafta w Borysławiu, należały do niemieckich, wiedeńskich, francuskich, belgijskich, żydowskich i polskich bankierów, lecz nie do polskiego ludu pracującego, nie do tych, którzy w krwawym pocie te skarby z ziemi polskiej wydobywają. Niech chłop polski wie, że biskup książę Sapieha, sam wielki obszarnik, Mańkowski, Bilczewski, Teodorowicz i wszyscy inni biskupi, którzy sami mają tyle majątków własnych, kościelnych i klasztornych, nie chcą, aby była wywłaszczona wielka i średnia własność ziemska i oddana w ręce ludu pracującego, bo to jest grzeszne „pragnienie posiadania cudzego”. Oto okazuje się, że dla biskupa księcia Sapiehy jest grzechem, aby ziemia od różnych książąt i hrabiów Lubomirskich, Branickich, Sapiehów, Radziwiłłów i innych arystokratów została odebrana i oddana ludowi polskiemu, jej prawowitemu posiadaczowi. Czytaj dalej →

Kazimierz Czapiński: Istota faszyzmu [1934]

Faszyzm jest dzisiaj niezmiernie ważnym czynnikiem politycznym. Z punktu widzenia klasowych interesów proletariatu jest najpoważniejszym wrogiem, organizującym kontrofensywę zagrożonej przez proletariat burżuazji. W końcowych stadiach ustroju kapitalistycznego stał się ostatnią polityczną deską ratunku dla burżuazji. Czytaj dalej →

Zygmunt Jabłoński: Jakim jest nasz socjalizm? [1908]

Czy nasz socjalizm – mówię o partiach – jest przystosowanym do otoczenia, czy jest on krew z krwi i kość z kości polskiego robotnika? Czy też jest on przeniesieniem na grunt polski razem z ideą, która, jak wiemy przywędrowała do nas prawie równocześnie z zachodu i wschodu, pojęć, zapatrywań, dążeń nam obcych, bo nie naszych, bo powstałych w innych, odmiennych warunkach, z których my często nie zdajemy sobie dobrze sprawy? Odpowiedź nie będzie trudną, bo wszystko co trzy, cztery, lata temu dla szerszego ogółu było terra incognita, jest dziś rzeczą powszechnie znaną: programy, dążenia, hasła. Wszystkie partie socjalistyczne Królestwa są ściśle z nim związane przez swój program. Proletariat polski w programach partii socjalistycznych odnajduje część własnego „ja”, część zawsze mu drogą i dlatego też za nimi kroczy. Mamy dowody. SDKPiL chcąca uchodzić za jedyną przedstawicielkę ortodoksyjnego marksizmu w Polsce i która zbyt często próbowała wzorować się na Socjal-Demokracji niemieckiej, za co ściągała na siebie nieraz podejrzenia o „socjalhakatyzm” – i ta wystawia hasło „szerokiej autonomii” dla Królestwa, bo życie i warunki, wśród jakich działa, wskazały jej na potrzeby. Nie mamy zamiaru krytykować ani tym bardziej bronić haseł SDKPiL. Bynajmniej. Chodziło nam tylko o pokazanie, że nasz socjalizm jest tylko naszym, bo wyrósł on u nas, bo jest on odzwierciedleniem idei, dążeń, marzeń naszej klasy robotniczej. Czytaj dalej →

Mieczysław Ferszt: Wygramy, bo reprezentujemy wielką ideę [1939]

5 lutego 1939 roku rozegra się w Gdyni walka wyborcza między obozem faszyzmu a Polską Partią Socjalistyczną. W skład obozu faszystowskiego zaliczamy OZN, Stronnictwo Narodowe oraz listy dzikie, bez wyraźnego oblicza ideowego, ale stojące na gruncie systemu sanacyjnego. Prasa ozonowa wysuwa postulat: „Precz z polityką w Radzie Miejskiej”, zaznaczając przy tym, że PPS chce z Rady Miejskiej uczynić odskocznię dla porachunków z przeciwnikami politycznymi. W rzeczywistości sprawa wygląda nieco inaczej. W dobie odebrania masom pracującym przedstawicielstwa parlamentarnego, cały ciężar walki politycznej przenosi się na płaszczyznę samorządową. Wybory Rady Miejskiej mają charakter polityczny, lecz działalność w Radzie będzie się odznaczała dbałością o sprawy miasta i jego mieszkańców. Czytaj dalej →

„Robotnik Śląski”: Bóg się rodzi, moc truchleje [1904]

Trzej potężni wszechwładcy ludzkości: pieniądz, miecz i kropidło, czyli kapitalizm, militaryzm i klerykalizm, dodały wprawdzie zewnętrznego blasku świątyniom i ołtarzom, lecz pozbawiły je dawnego ich znaczenia. Lud, wypchnięty na ulicę, nie wierzy już samozwańczym i dobrze zapłaconym kapłanom. Zbiera on się, organizuje i uświadamia i gotuje się budować nowe Jeruzalem... Wigilia tegoroczna i Nowy Rok zastają nas wśród ciężkich warunków, ale też i wśród niezwykłych zapowiedzi na przyszłość. Jako cząstka międzynarodowej rodziny proletariatu i jako lud polski przeżywamy bowiem czas, który w dziejach rozwoju ludzkości stanowił będzie epokę przełomową. Rozrost ruchu robotniczego, wzmagające się wszędzie uświadomienie mas ludowych i coraz silniej zacieśniające się węzły międzynarodowej solidarności napełniają nas otuchą, że niedługo już wypadnie nam czekać, kiedy anielskie chóry, rozbrzmiewające niegdyś nad stajenką w Betlejem, zagrzmią potężnym echem po wszystkich rubieżach ziemi: Pokój ludziom na ziemi! Czytaj dalej →

„Robotnik”: Miraże kolonialne [1937]

Są u nas co prawda wielbiciele haseł „imperialnych” na modłę Mussoliniego, ale przeważa, na szczęście, opinia, że są to w naszych warunkach fantastyczne mrzonki. Nie mówiąc już o trudnościach osiągnięcia obszarów suwerennych, trzeba się zastanowić na trudnościami eksploatacji obszarów kolonialnych. Wie coś o tym Mussolini. Imperium kosztuje! Spodziewane korzyści, obietnice, jakie czyniono ludności – rozwiały się jak mgła. Plantacje, surowce, osadnictwo – wszystkie te piękne rzeczy odeszły w dalszą przyszłość. Teraźniejszość – to obciążenia państwa na rzecz administracji i zagospodarowania posiadłości afrykańskich! Nie tylko zdobycie, ale utrzymanie zdobytych obszarów wymaga wielkich nakładów pieniężnych. Czytaj dalej →

„Gazeta Robotnicza”: Rewolucja w caracie [1905]

Rewolucja robotnicza nie jest szlacheckim powstaniem. Mógł rząd rosyjski zdusić powstania narodowe, mógł zdobyć potem „spokój” w kraju, mógł przekształcić synów powstańców na kreatury rządowe z maską narodowo-demokratyczną – ruchu rewolucyjnego polskiej klasy robotniczej rząd carski zgnębić nie może. Pokrwawiony, do ziemi przyduszony, oczerniany przez rosyjskich żandarmów i polskich ugodowców i narodowych demokratów – po każdym krwi upuście znowu powstanie, aż zwycięży! Z niezłomną więc wiarą w ostateczne zwycięstwo ruchu rewolucyjnego w Królestwie Polskim w sercu, nie mamy też obawy, by straszna rzeź dokonana przez dzicz carską w Łodzi, podziałała przygnębiająco na walczących. Przekleństwo mordercom ludu! Cześć walczącym naszym braciom! Czytaj dalej →

„Życie Robotnicze”: Dziesięciolecie [1928]

Projekty zmiany konstytucji w duchu antydemokratycznym, lekceważenie parlamentu, ograniczenie wolności prasy, oddawanie władzy w ręce oficerów, rozbijanie klasy robotniczej zorganizowanej – to wszystko napawa klasę robotniczą obawą nie tylko o swój klasowy interes, lecz i o przyszłość Polski, o to, co będzie później, do czego to wszystko doprowadzi Polskę. I oto ta troska o przyszłość Polski i klasy robotniczej oraz to, że w Polsce przyszli do głosu magnaci i rekiny kapitalistyczne, którzy zgięli kark klasie robotniczej i przez rozbijanie ich organizacji podstawiają nogę klasie robotniczej, to wszystko sprawiło, że klasa robotnicza nie weźmie udziału wespół ze sferami dziś rządzącymi w oficjalnym obchodzie święta 10-lecia powstania Niepodległości Polski. Klasa robotnicza także raduje się w tym dniu, ale radość tę przygasiła nam obecna rzeczywistość, na którą patrzymy. Klasa robotnicza obchodziła 10-lecie w dniu 7 listopada w rocznicę powstania Pierwszego Rządu w Niepodległej Polsce, Rządu Ludowego, Chłopsko-Robotniczego. Czytaj dalej →

Ignacy Daszyński: Polska wyswobodzona spod panowania Rosjan [1915]

Królestwo Polskie, niesłusznie zwane „Polska rosyjska” (Russisch Polen), było największym obozem wojennym na świecie. Dwieście pięćdziesiąt tysięcy najlepszych żołnierzy Rosji, w 10 wielkich twierdzach i umocnionych obozach wojennych skoncentrowanych, tworzyło bardzo poważną groźbę dla Austrii i Niemiec. Zawsze gotowi do maszerowania na północ, południe i zachód na rozkaz z Petersburga stojącego w związku z Francją i Anglią. Tak gęsta była ta przygniatająca masa żołnierska, iż w niektórych powiatach na straży 5 nieuzbrojonych Polaków stał jeden uzbrojony żołnierz rosyjski. Przeciw tej militarnej przygniatającej przemocy buntowali się Polacy w XIX wieku cztery razy. Walczyli cztery razy, nie znalazłszy ani razu pomocy w Europie. Młody kapitalizm europejski miał co innego do roboty, niż pomagać polskim powstaniom... Krwawe ziarno wolności musieli Polacy sami zasiewać. A po każdym powstaniu wędrowało buntownicze pokolenie w długim pochodzie na Syberię; w ten sposób wytępiano planowo najlepszych ludzi przez całe stulecie! Czytaj dalej →

Halina Krahelska: Chłop i robotnik [1937]

Oczywiście, nie zaniedbywano przy tym wypróbowanej metody osłabiania i pokonywania ludowych mas poprzez dzielenie ich, poprzez kłócenie ze sobą, poprzez kopanie pomiędzy chłopem a robotnikiem z miasta jak najgłębszej przepaści. Robiło się to bardzo chytrze. Przedstawiało się (w prasie) miejskich robotników jako warstwę uprzywilejowaną; krzyczało się o wysokich, bajecznych jakoby zarobkach robotniczych; o dobrach kultury, z jakich korzystają w miastach, o fantazjach, fanaberiach, na jakie stać jakoby robotnika. Przeciwstawiało się więc położenie robotnika miejskiego – chłopu; wylewało krokodyle łzy rozczulenia nad upośledzeniem chłopskim, niedojadaniem na przednówku, lichym przyodziewkiem, który się zgrabnie przeciwstawiało osławionym „jedwabnym pończoszkom” i „kapelusikom” robotnic fabrycznych. Trzeba przyznać, że był czas, kiedy tu i ówdzie na wsi udawało się taką metodą oszukać chłopów i wzbudzić nawet w nich nieufny stosunek do proletariatu miast, niekiedy nawet stosunek wrogi. Czytaj dalej →

„Proletaryusz”: Bezpłodność Sejmu [1919]

Chcemy, musimy budować Niepodległą Ojczyznę – ale budować ją musimy sami... usunąć wszystkie zapory, wszystkie stare rupiecie, które tamują ludowi polskiemu rozmach i wolę... Nic to, że może powstać chaos, nic to, że posypią się gruzy i uczynią się wyrwy, wszystko to lepsze od tego obchodzenia gnojowiska i cackania się z tą zmurszałą, zgniłą, do szpiku kości zdeprawowaną konserwą polską – z tymi tak zdeklarowanymi wrogami rządów ludowych... Oni są w tym momencie szczersi od nas. Oni jawnie, otwarcie wypowiadają nam walkę. Oni mobilizują swe siły przeciw nam. A my ciągle, jak struś, chowamy głowę i ciągle i się łudzimy, że „wspólnie”, „razem”, bez pięści ordynarnej, bez represji, Chrystusową miłością, idealnie pojmując absolutną wolność (niestety, tylko dla nich) Polskę do gruntu odnowimy i pchniemy na nowe tory gospodarki socjalistycznej. Czytaj dalej →

Polska Partia Socjalistyczna: Od bezrobocia, głodu, wojny… brońmy się sami [1932]

O czym myślisz wynędzniała, przedwcześnie postarzała kobieto? Poczułaś nowe życie w swym łonie. Załamujesz ręce w strasznej rozpaczy, zwątpieniu. I znowu czekają cię miesiące męczeństwa. Ciało i serce twoje wycieńczyły i sponiewierały ciągłe ciąże. Wyczerpująca praca w fabryce, w biurze, w domu czy na roli nie pozwala ci na odpoczynek. W nędznej izbie bezrobotny mąż i sześcioro dzieci, wiecznie głodnych, dla których nie masz ani bielizny, ani odzienia, ani pościeli, ani chleba naszego powszedniego. SZUKAJ WINOWAJCÓW! Czy to twoja wina, nieszczęśliwa kobieto? Gdyby ciebie jedną los tak okrutnie dotknął, można by ci dopomóc, ale OBEJRZYJ SIĘ WOKOŁO... W miastach i po wsiach wszędzie widzisz miliony matek, które prowadzą taki sam nędzny żywot. Rodzą dzieci nieszczęśliwe, skazane na nędzę. Nie ma dla nich miejsca, są niepotrzebne. Uciekasz przed nieszczęściem, przerywasz ciążę. U wezgłowia staje groźba śmiercią albo długa, częstokroć nieuleczalna choroba kobieca, albo nawet więzienie za niedozwolony zabieg. Nie wolno ci bowiem, matko wynędzniała, proletariuszko, mieć tyle dzieci, ile byś chciała. To przywilej kobiet bogatych! Socjaliści walczą O PRAWO ŚWIADOMEGO MACIERZYŃSTWA. Czytaj dalej →

Zygmunt Zaremba: Tajny komunikat KPP. Przygważdżamy komunistyczne oszczerstwa [1934]

Mamy przed sobą ten komunikat Komitetu Centralnego kompartii, zatytułowany „W sprawie zdemaskowania prowokatora Tadeusza Żarskiego”. Gdy nie mają odwagi ogłaszać go autorzy, my podamy jego treść do wiadomości publicznej. Niechaj ta intrygancka gra z tajnością się skończy! Tym bardziej, że komunikat kończy się wezwaniem do mas pracujących. Niech masy poznają się. Publikujemy treść „komunikatu” przede wszystkim dlatego, że oto w naszych oczach mordują politycznie, a może i fizycznie człowieka, będącego naszym przeciwnikiem politycznym, ale dla wszystkich, którzy go znali, niewątpliwie człowieka czystego i ideowego. Rzuca się nań najstraszniejsze oskarżenie o prowokatorstwo, nurza się w błocie jego nazwisko i honor działacza robotniczego, a wszystko to popiera się argumentami tak dziwnej natury, że bledną osławione dokumenty „Ochrany”, gdzie głupstwo goniło za głupstwem. Czytaj dalej →

Herman Diamand: Pańszczyzna polityczna [1930]

W chwili, gdy ustrój społeczny zmienia swoją formę, gdy kapitalizm indywidualny stracił swoje znaczenie i ustępuje miejsca zorganizowanemu kapitalizmowi, którego dalszym etapem musi być objęcie produkcji i wymiany przez zorganizowane społeczeństwo, ohydna mafia staje rozwojowi społecznemu, politycznemu i gospodarczemu na drodze, usiłując nadać społeczeństwu organizację polityczną, która jest groźną dla kultury narodu, dla jego dążności do dobrobytu, do podniesienia poziomu etycznego, do zrealizowania wszystkich tych dążeń, które lud pracujący łączył z powstaniem własnego, wolnego ustroju państwowego. Pańszczyzna polityczna nie da się pogodzić z ideałami przyświecającymi bojownikom o niepodległość. Czytaj dalej →

← Starsze teksty
↑ Wróć na górę