Lewicowo.pl – Portal poświęcony polskiej lewicy demokratycznej, patriotycznej i niekomunistycznej

Logo Lewicowo

Antyfaszyzm

Mieczysław Niedziałkowski: Socjalizm i Polska. Na 1 maja 1937 roku

"Jakże było inaczej wśród tych wszystkich klas i sfer, które „spały kamiennym snem niewolników”... Polska umie przebaczać, ale trzeba przypomnieć. Triumfalny wjazd cara Mikołaja II do „pojednanej” Warszawy i przedstawiciele kresowych rodów szlachecki u stóp pomnika carycy Katarzyny II w Wilnie; uroczysta i deklaracja magnatów „galicyjskich”: „przy tobie, najjaśniejszy panie, stoimy i stać chcemy” i „Bazar” poznański składający hołd Wilhelmowi II jako królowi Prus, i WOJNA. Entuzjazm z powodu odezwy wielkiego księcia Mikołaja Mikołajewicza i „aktywizm” proponujący – JESZCZE W SIERPNIU ROKU 1918, by któryś z Hohenzollernów lub któryś z Habsburgów wdział na swe skronie koronę… Jagiellonów. A przed tym, w roku 1912, „bojkot Żydów”, jako odtrutka przeciwko ruchowi niepodległościowemu... Tak było… Dzisiaj, w dniu 1 Maja, rzucamy „na stół” rzeczywistości polskiej LEGITYMACJĘ DZIEJOWĄ Socjalizmu polskiego. Bo czas zerwać misterną pajęczynę ZAKŁAMANIA, którym próbuje się opasać nasze życie. Nazywacie nasz ruch – „agenturą żydokomuny”; nazywaliście go w r. 1905 „agenturą” rewolucji rosyjskiej; w roku 1914 – „agenturą” Prus; mieliśmy podówczas towarzysza „oskarżonego” – I Brygadę Legionów. A w roku 1794 Targowica nazywała Powstanie Kościuszkowskie „agenturą jakobinów francuskich...”. A gdzie były agentury PRAWDZIWE, bez cudzysłowu? Czy nie w „sztabie generalnym” Targowicy? Czy nie wśród tych, którzy ofiarowywali hrabiemu Witte w roku 1905 pomoc POLAKÓW dla zduszenia Rewolucji POLSKIEJ? Czy nie snują się widma takie same po przedpokojach duchowych „Trzeciej” Rzeszy?" Czytaj dalej →

dr hab. Jarosław Tomasiewicz, Piotr Grudka: Trzy strzały. Paramilitarne struktury PPS w latach 1934-1939

Kierownictwo PPS postanowiło powołać paramilitarną straż porządkowo-ochronną pod szyldem Antyoenerowskiego Komitetu Akcji Socjalistycznej (który pojawił się już wiosną). Gdy przeciw „militaryzacji” partii protestowali niektórzy członkowie, Kazimierz Pużak – inicjator AS – stwierdził: „Jesteśmy przeciwnikami gwałtu, ale jeśli ktoś ma być bity, to my będziemy tymi, którzy biją, a nie odwrotnie”. O ile dotąd milicję partyjną tworzono doraźnie na czas wiecu czy pochodu, to jesienią 1934 r. przystąpiono do organizowania stałej jednolitej umundurowanej formacji na bazie nie tylko dotychczasowej milicji, ale także kadr OM TUR, Czerwonego Harcerstwa i robotniczych organizacji sportowych. Cel powołania Akcji określiła instrukcja Józefa Dzięgielewskiego: „Zadaniem […] AS musi być to, by na ulicy robotniczej czynnikiem decydującym byli socjaliści”. W praktyce oznaczało to ochronę lokali i wszelkich form działalności PPS. Obronę siedzib partii realizowano poprzez dyżury w tychże, ale też doraźną mobilizację w celu odparcia ataku (jak w przypadku najścia ONR na redakcję „Robotnika” w 1937 r.). AS pełniła funkcję służby porządkowo-ochronnej podczas wszelkich imprez partyjnych (pochodów, wieców, konferencji, a nawet zabaw tanecznych), dbając zarówno o utrzymanie porządku, jak i odparcie ewentualnej napaści. Ochraniała uliczny kolportaż prasy partyjnej i sama uczestniczyła w akcjach propagandowych. Działania defensywne splatały się z ofensywnymi. Członkowie Akcji atakowali kolporterów i plakaciarzy przeciwnika, starali się też zakłócać wiece wrogich stronnictw. Najgłośniejszym przykładem była nieudana próba zerwania wiecu Falangi w Cyrku Staniewskich w listopadzie 1937 r. „Nie było tygodnia, żeby nie było walki w Śródmieściu” – wspominał AS-owiec Władysław Jagiełło. Czytaj dalej →

Kazimierz Czapiński: Istota faszyzmu [1934]

Faszyzm jest dzisiaj niezmiernie ważnym czynnikiem politycznym. Z punktu widzenia klasowych interesów proletariatu jest najpoważniejszym wrogiem, organizującym kontrofensywę zagrożonej przez proletariat burżuazji. W końcowych stadiach ustroju kapitalistycznego stał się ostatnią polityczną deską ratunku dla burżuazji. Czytaj dalej →

Dzień robotnika polskiego w okupowanej Warszawie [1941]

Zniesiono 8-godzinny dzień pracy. Praca trwa teraz minimum 10 godzin. Zniesiono urlopy. Robotnikom nie płaci się za godziny nadliczbowe. Płace zasadniczo utrzymano na przedwojennym poziomie, chociaż koszty utrzymania wzrosły niemal o 500 procent. Na tych samych stanowiskach niemieccy robotnicy pracujący w Polsce otrzymują dwa razy większą płacę i dodatek mieszkaniowy, który wynosi prawie tyle, co całkowita pensja Polaka. Władze okupacyjne wydały dekret zakazujący pod groźbą więzienia jakiejkolwiek podwyżki płac lub poprawy warunków pracy Polaków. Każdy robotnik, który żąda podwyżki, jest karany grzywną lub więzieniem. Gdy pewien właściciel fabryki z własnej woli chciał podwyższyć pensję Polakom, Niemcy zagrozili mu zamknięciem fabryki i więzieniem. Nie ma żadnej ochrony pracy. Związki zawodowe rozwiązano, przywódców wymordowano lub uwięziono, a majątek związków zarekwirowano. Próby strajków uśmierza się karabinami maszynowymi. Zrobiono wszystko, by robotnik polski stał się niewolnikiem. Jeden z dekretów mówi, że robotnik podlega karze nie tylko, gdy pracuje źle, lecz gdy „wykazuje brak dobrej woli”. Cały wysiłek Jana i jego towarzyszy idzie na to, by ten ich brak dobrej woli nie został zauważony. Czytaj dalej →

Emanuel Szerer: „Mniejsze zło” – Hitler [1939]

Nie – nie wszelkiego rodzaju! W świetle cytowanego wyżej artykułu „ABC” okazuje się, że dla naszych „narodowców” sprawy ustroju wewnętrznego Niemiec nie są wcale obojętne. Że dla nich, pardon „dla Polski”, NIE WSZYSTKO JEDNO, czy Niemcy będą narodowo-socjalistyczne, czy demokratyczne lub socjalistyczne, że to nieprawda, co często sami o sobie głoszą, iż „jednakowo” nienawidzą hitlerowskich i demokratycznych Niemiec. „Z dwojga złego” (mówiąc „narodowym” językiem) – Niemcy hitlerowskie lub demokratyczne – panowie z „ABC” wybierają jako mniejsze, ich zdaniem, zło... Hitlerię! „Upadek narodowego socjalizmu nie leży w interesie Polski!”. Upadek demokracji – tak. Upadek socjalizmu (bez dodatków) – tak. Upadek hitleryzmu – nie! To byłoby „dla Polski”... najgorsze. Zaprawdę, trudno sobie wyobrazić bardziej dosadny, bardziej odrażający objaw pokrewieństwa ideowego wszelakich nacjonalizmów jak ta, rzekomym interesem Polski się pokrywająca, troska ABC o przyszłość hitleryzmu niemieckiego! Czytaj dalej →

Herman Lieberman: Droga do socjalizmu to droga nieustannej walki i nieraz droga cierpienia [1933]

A dlaczego nam kradną naszą nazwę, nasze symbole i nasze święto majowe? Bo wiedzą, że tęsknota do socjalizmu tkwi głęboko w sercu ludzi biednych. Przezwali się więc faszyści niemieccy narodowymi „socjalistami”, a potężny ruch socjalistyczny przemianowali na „marksizm” – nazwa, której nasza idea nigdy nie nosiła mimo wielkiego uwielbienia dla Karola Marksa, bo ruch nasz nigdy swojego źródła nie upatrywał w bałwochwalstwie jednostki. Zrozumieć też można skargę faszystowskiego ministra korporacji we Włoszech, pana Bottai, który w jednej ze swoich wielkich mów oświadczył: „Co przeszkadza rozwojowi faszystowskiego syndykalizmu (organizacji zawodowej robotników), to zawsze jeszcze zagadnienie i twory duchowe socjalizmu. Spaliliśmy ich symbole, ich chorągwie, ich kasy, ale nie udało się nam wyrwać im socjalizmu z serc”. I nie wyrwą go nam z serc, mimo ciężkiej niedoli, jaką przeżywamy my i nasi braci w innych krajach. Płyniemy przez wzburzone morze i okręt przechylił się na prawą stronę – ku faszyzmowi, dzięki zawikłaniom, które w swych następstwach sprowadziła wojna światowa. Ale i zdarzenia płyną, niosą je coraz to nowe potężne fale życia i wstrząsów powojennych. Przyjdzie dzień zwycięstwa socjalizmu, które będzie tym trwalsze, im okrutniejszymi były prześladowania i męczeństwo bohaterów naszej idei. Czytaj dalej →

Paweł Rogalski: Obergefreiter Hans Gabler

Zapytał mnie, czy jestem partyzantem. Odpowiedziałem nieufnie, że jestem Polakiem. On znów: czy jestem partyzantem – ja że jestem Polakiem – i tak w kółko. No i w końcu wyjaśnił, że nie mówi: Banditen, tylko Partisanen, bo bandyci to jesteście nie wy, Polacy, ale my, a prawdziwymi bandytami są ci z Szucha (używał oczywiście niemieckich nazw ulic). To nie jest praca dla ciebie i nie dla twoich kolegów – mówił dalej. Ty będziesz pracował rąbiąc drzewo na opał dla samochodów (brakowało Niemcom benzyny, więc używali jako paliwa gazu produkowanego przez spalanie drewna w specjalnych piecach umieszczonych za szoferkami ciężarówek). Zapytał, czy nie jesteśmy głodni. Odpowiedziałem, że owszem, od dwóch tygodni żywiliśmy się tylko tym, co znaleźliśmy w opuszczonych ogródkach. Wysłał zatem podwładnego, jeńca-Rosjanina Aleksa do oficerskiej kantyny po zupę, a później zadbał o mleko i czekoladę dla dzieci. Doradził, żebyśmy sprowadzili tu rodziny, bo w takich czasach lepiej być razem. Powiedzieliśmy, że się ukrywają, więc za naszą zgodą zorganizował ich „nakrycie” przez jego ludzi. Odbyło się ono dla niepoznaki z całym hitlerowskim sztafażem: wrzaskami, strzałami (w powietrze jednak tylko) itp. Jakież było zdziwienie naszych kobiet, gdy w pewnym momencie zobaczyły mnie stojącego pod rękę z podoficerem niemieckim. Czytaj dalej →

Maksymilian Statter: Jeszcze czas! Odwołać udział Polski w hitlerowskiej Olimpiadzie [1936]

W Gdańsku dokonano zamachu stanu. Z Austrią dokonano faktycznego „anschlussu” bez formalnego „anschlussu”. Tylko czekać, aż apetyty Trzeciej Rzeszy zwrócą się ku „odwiecznemu wrogowi”. Jeżeli tłumne protesty, urządzane we wszystkich miastach, mają mieć szczere ujście i zadośćuczynienie, to takim zadośćuczynieniem, odpowiadającym pragnieniom i poglądom szerokich mas Polski, występujących w obronie praw naszych do Gdańska, byłoby wykonanie naszego żądania: odwołać wyjazd polskiej ekipy do Berlina! Byłoby obłudą i zaprzeczeniem racji stanu, gdyby ktoś naiwny usiłował nam tłumaczyć, że wyjazd na Olimpiadę ma znaczenie tylko sportowe. Od pierwszej chwili zwalczamy udział Polski w hitlerowskiej Olimpiadzie. Postulat nasz uzasadnialiśmy względami ludzkimi, etycznymi i politycznymi. Wcale nie ukrywaliśmy tego, iż z hitlerowcami nie należy spotykać się na zielonej murawie, także ze względów politycznych. Dzisiaj, gdy na Górnym Śląsku wykryto spisek przeciw granicom Polski, organizowany przez zaciekłych hitlerowców, gdy w Gdańsku przygotowuje się teren do dalszych rozgrywek przeciw naszej niepodległości, nie powinniśmy mieć żadnych złudzeń, co do faktycznych i historycznych zamiarów naszego zachodniego sąsiada. Toteż trzeba hitlerowcom dać godną i zdecydowaną odpowiedź: na znak protestu, w imię obrony polskiego honoru, w imię zademonstrowania naszych pokojowych tendencji, w imię najszlachetniejszych praw ludzkich, bezlitośnie łamanych przez hitlerowców w Niemczech, Polska odwołuje swój udział w berlińskiej Olimpiadzie. Jeszcze jest czas, by to uczynić. Właśnie na pięć minut przed dwunastą. Zanim odezwie się olimpijski gong i zanim chorągiew biało-czerwona wywieszona zostanie na maszcie berlińskiego stadionu, niech świat cały się dowie, że Polska alarmuje opinię pokojową świata w ten sposób, że w Olimpiadzie berlińskiej udziału nie bierze! Czytaj dalej →

Herman Lieberman: Paradoksy życia polskiego [1939]

Zapytać muszę: co za zbrodnie popełnili ci liczni robotnicy i inteligenci, którzy już to z emigracji, już to wprost z kraju, pospieszyli na pomoc narodowi hiszpańskiemu, zdradzonemu przez wiarołomnych i ambitnych generałów? Utarło się w prasie polskiej pogardliwe miano „czerwonych” na określenie ludu hiszpańskiego i cudzoziemców przybyłych mu na pomoc z obcych krajów w walce o wolność i niepodległość. Ale kto zetknął się z polskimi milicjantami, wie, że jest wśród nich liczny zastęp ludzi, którzy się wcale nie uważają za „czerwonych”. Są między nimi komuniści i socjaliści, ale są także ludowcy, członkowie stronnictw katolickich, ludzie bezpartyjni itd. Wszystkich zawiodło nad brzegi rzek hiszpańskich wielkie umiłowanie ideałów, które wchłonęli w kraju i na obczyźnie, wczytując się w historię walk wolnościowych własnego Narodu. Po co więc to okrutne ustawodawstwo, które jak topór spada na karki prawdziwych, szlachetnych i miłości godnych synów Polski? W szeregach republikańskich walczyli ochotnicy 53 narodów. Żaden inny naród, jeżeli oczywiście pominiemy państwa totalitarne, nie karze tak okrutnie swoich obywateli za udział w walkach armii republikańskiej. Wiem, że głos mój jest za słaby, ale do wszystkich Polaków, którzy wraz ze mną żyją na obcych ziemiach i do tych, co są w kraju, na jakimkolwiek znajdują się stanowisku, jakąkolwiek mają władzę i jakiekolwiek są ich przekonania polityczne, wołam z głębi mojej strapionej duszy: nie dajcie zmarnieć prawdziwym bohaterom, synom Polski nieodrodnym, na obcej ziemi, gdzie dzisiaj żyć jest tak trudno. Nie dajcie się im tułać bez pomocy, otwórzcie dla nich granice Rzeczypospolitej, usuńcie bariery z nieludzkich i nie z ducha polskiego się wywodzących praw. Dajcie im trochę swojego uczucia, przygarnijcie ich jak braci. Oni się krwawo namozolili i zasłużyli na chwilę ludzkiego wytchnienia wśród swoich i na ojczystej ziemi. Czytaj dalej →

Halina Krahelska: Tu Polska milczeć nie może... [1938]

Z prawa azylu korzystała, przez długie dziesiątki lat, najistotniejsza elita narodu polskiego. To znaczy oczywiście ci, którzy z niewolą narodu pogodzić się nie mogli, nie umieli, nie chcieli, którzy czynny udział brali w powstaniach, we wszelkiej formie irredenty przeciw zaborcom, w ostatnich również walkach o państwową niepodległość Polski. Korzystali z prawa azylu w państwach demokratycznych i niedemokratycznych, a liczni wśród nich umieli jeszcze nadto w okresie tego swego wygnania prowadzić walkę, tradycyjną, najpiękniejszą polską walkę „o wolność naszą i waszą”, jeszcze raz – na wygnaniu – angażować całość własnej głowy. Trudno wśród najwybitniejszych i wybitnych uczestników ostatniej walki o państwową niepodległość odnaleźć człowieka, który by w różnych okresach swego życia i walki ideowej z prawa azylu, jako emigrant, uchodźca polityczny, nie korzystał. Chyba że chwycono go przed ucieczką zagranicę i na trwale przymknięto na rosyjskiej katordze, z której wyjść mu dała już tylko rewolucja rosyjska. W każdym razie Józef Piłsudski korzystał z tego prawa, korzystał Ignacy Mościcki, prócz nich cały zastęp najwybitniejszych działaczy niepodległościowych. Nie dbam o to, czy kobiece czy naiwne jest to odwołanie! O to mi tylko idzie, że jest ludzkie i powinno połączyć w proteście, przeciw metodom jak opisane, wszystkich ludzi o żywym ludzkim sumieniu, niezależnie nawet od różnic w ich poglądach politycznych, w stanowiskach, w postawie społecznej. Podobnie jak bestialstwo takiego wydania, jak groza tego rodzaju zdrady najszczytniejszych tradycji ludzkości, łączy w tych tragicznych wagonach, za drutami obozów, za kratami więzień, prześladowanych Żydów i walczących z hitleryzmem katolików, chrześcijańskich demokratów i marksistów-socjalistów. A my, Polacy, mamy więcej od innych powodów, żeby tu nie milczeć. Czytaj dalej →

„Wolność”: Nie dajmy się ogłupiać! [1943]

Od czterech lat systematycznie, wprost z uporem maniaka stale powtarza te same brednie ich prasa, na każdym kroku głoszą ją megafony i w coraz jaskrawszych barwach ilustrują masowo rozlepiane afisze. Każdy dzień nie przynosi nic innego, lecz ciągle to samo. Rano idąc do pracy słyszysz przez megafon, że Roosevelt karierowicz, że Churchill pijak i awanturnik, że Anglicy… że Żydzi… że bolszewicy… To samo czytasz południem w prasie, to samo oglądasz na afiszach i w ten sam sposób odprowadza cię wieczorem do domu uparty głos megafonu, że Anglicy… że Żydzi… że bolszewicy… Zawsze się uśmiechasz z wyższością, zawsze wyśmiewasz w duchu głupotę autorów, ale dlatego nigdy nie usiłujesz zasłyszanych twierdzeń obalić, rozumowo się im przeciwstawić i na każde przypadkiem usłyszane tak – powiedzieć po trzykroć nie, i zaraz dodać, dlaczego nie! Dlatego też społeczeństwo w masie zostało jednak przez propagandę niemiecką opanowane. I tak z wielu stron słyszy się dziś zdanie i to od ludzi, którzy 30 czy 40 lat stale powtarzali, że jedynym systemem rządzenia jest demokracja, twierdzenie, że jedyną deską ratunku dla upadającej Europy jest dyktatura. Mało, że w to wierzą, ale jeszcze kategorycznie twierdzą, że jest to wynik ich własnych procesów myślowych, że nic i przez nikogo nie zostało im tu narzucone. Inny przykład: w roku 1940 nawet przeciętny antysemita oburzał się na postępowanie hitlerowskie w stosunku do Żydów, dziś jego zdaniem są Żydzi za wolno mordowani – również samodzielnie i bez pomocy hitlerowskiej propagandy wymyślona zasada! Czytaj dalej →

„Tydzień Robotnika”: Katolicyzm a faszystowska rebelia [1937]

Z cytowanych przezeń wypowiedzi wybitnych osobistości zwraca uwagę deklaracja przywódcy katolików baskijskich, Don José Antonio Aguirre, skierowana do rządu Republiki i Frontu Ludowego. „Uważam za słuszne wykazać, że nasz Kraj Basków, że my wszyscy, jesteśmy z wami przeciw imperializmowi i faszyzmowi, a to z przyczyny naszych zasad ściśle chrześcijańskich i katolickich. I bądźcie pewni, że jesteśmy i pozostaniemy lojalni, z całego serca, przy waszym boku. Chrystus nie wybrał bagnetu ani armaty dla zdobycia świata. Zdajemy sobie sprawę ze wszystkiego, co zawiera wasz ruch proletariacki prawdziwego i sprawiedliwego. Czy naprawdę masy, które ciągną za wami, stanęły po stronie utopii? Nie. Walczycie, podtrzymywani przez zapał i wsparcie mas robotniczych, które domagają się odnowienia zgniłego społeczeństwa. Ruch chrześcijański, jak nasz, usprawiedliwia postęp socjalny...”. Martin-Chauffier cytuje również zdanie słynnej Pasionarii, która wyraziła się, że „odwaga, z jaką niższy kler Kraju Basków podtrzymuje ludność przy naszym boku, jest czymś godnym podziwu”. Czytaj dalej →

Adam Ciołkosz: Tajemnice Oświęcimia [1964]

Cyrankiewicza później przewieziono z Oświęcimia do obozu w Mauthausen. Po oswobodzeniu przez wojska amerykańskie, udał się natychmiast do Krakowa, a stamtąd do Warszawy gdzie odbył rozmowę z Bierutem i włączył się do prac fałszywej PPS, obejmując w niej stanowisko sekretarza generalnego. Tu zatem mamy nitkę, która nas doprowadzi do kłębka. Tu znajdziemy jedyną logiczną odpowiedź na zapytanie, jakie to bardzo ważne sprawy organizacyjne zatrzymały Cyrankiewicza 22 czerwca 1944 w obozie w Oświęcimiu, tak że nie mógł przybyć na umówiony punkt w Ryczowie, gdzie czekał na niego Rysiewicz. Te sprawy organizacyjne to powiązania z komunistami, w szczególności był Cyrankiewicz już wówczas ściśle związany z komunistą austriackim Ernestem Burgerem. Burgerowi i innym komunistom był Cyrankiewicz bardzo potrzebny. On bowiem, drogami podziemnej łączności WRN, zapewniał im kontakt ze światem zewnętrznym i pomoc z Krakowa. Oto więc przyczyna, dla której nie pozwolili mu opuścić Oświęcimia, z drugiej zaś strony wyjaśnienie, dlaczego Cyrankiewicz zaraz po oswobodzeniu skierował swe kroki w stronę Bieruta. Hipoteza ta nie zwalnia nas od postawienia zapytania, dlaczego wciąż zataja się te trzy litery WRN i stworzoną przez WRN organizację pomocy dla więźniów Oświęcimia PWOK? Dlaczego głuche milczenie otacza po dzień dzisiejszy wszystko co łączyło się z tą akcją i z ucieczkami organizowanymi przez WRN? Dlaczego nie ma o tej akcji ani słowa w albumie wydanym przed trzema laty przez Państwowe Muzeum w Oświęcimiu? Dlaczego nie ma żadnej książki, opisującej tę wielką, pełną bezgranicznego poświęcenia pracę, dlaczego nie ma zbioru relacji uczestników owych przejść i wydarzeń? Czy tylko dlatego, że byli oni związani z WRN i działali z ramienia WRN ma pójść w niepamięć poświęcenie w akcji pomocy dla więźniów Oświęcimia ludzi takich jak Nosal, zakatowany wraz z żoną na śmierć w obozie oświęcimskim, albo Emil Gołczyk, pseudonim Jantar, który po ucieczce Edwarda Hałonia odgrywał doniosłą rolę jako łącznik w Brzeszczach i którego całą rodzinę hitlerowcy wymordowali, albo jak Łapczyńska, która zginęła od niemieckiej bomby w Krakowie, albo jak Rysiewicz (Teodor), który był duchem-czynicielem całej akcji pomocy dla więźniów katowni oświęcimskiej i który swój udział w tej akcji przypłacił życiem? Czytaj dalej →

„Robotnik w Walce”: ONR pod pręgierzem [1943]

„Narodowe Siły Zbrojne”, wbrew rozkazom Naczelnego Dowództwa i Krajowej Komendy Sił Zbrojnych, nie chciały się podporządkować ogólnemu kierownictwu. Trwało tak dwa lata. Perswadowano i namawiano do zmiany tego stanowiska. Na próżno. Wreszcie Dowództwo Sił Zbrojnych w kraju wyznaczyło dzień 15 października jako ostatni termin zameldowania się oddziałów NSZ pod rozkazy Komendanta Sił Zbrojnych w kraju. Termin minął, a sprawy zostały po staremu. Faszystowskie NSZ i komunistyczna tzw. Armia Ludowa pozostały prywatnymi bojówkami, służącymi wyłącznie planom zagarnięcia władzy. Wobec tego Komendant Sił Zbrojnych w kraju wydał w dniu 9 listopada rozkaz nr 122, w którym, przytaczając historię NSZ, stwierdza, że ta organizacja nie podporządkowała się rozkazom Naczelnego Wodza i ministra spraw wojskowych i oświadcza iż: należenie do NSZ nie jest równoznaczne ze służbą czynną w szeregach wojska i obowiązkiem członków NSZ jest natychmiastowe opuszczenie przez nich formacji NSZ i zameldowanie się do czynnej służby w Armii Krajowej. Komendant przytacza jednocześnie wyciąg z rozkazu Naczelnego Dowództwa, w którym jest następujący paragraf: „Żołnierze, którzy mimo zakazu będą nadal należeli do nieuznanych przez Dowódcę Armii Krajowej organizacji wojskowych, zostaną pociągnięci do odpowiedzialności sądowo-karnej”. Tak więc wreszcie przemówiono do ONR właściwym językiem. Faszystowskie spiski należą do dziedziny sądowo-karnej, a nie politycznej. Czytaj dalej →

Adam Próchnik: Nacjonalizm współczesny [1936]

Jedną z charakterystycznych cech odrodzonego, w postaci faszyzmu, nacjonalizmu jest to, że nie występuje on już w formie czystej, wyłącznie nacjonalistycznej, że przybiera postać mieszaną ruchu narodowo-społecznego. Dawny nacjonalizm przeciwstawiał się otwarcie wszelkim prądom reformy społecznej, domagał się, aby hasła społeczne umilkły wobec haseł narodowych, dzisiejszy jest ruchem narodowo-radykalnym, czasem nawet narodowo-socjalistycznym. Jest to po prostu porzucenie beznadziejnej placówki. W okresie bankructwa kapitalistycznych form ustrojowych, w okresie przeżywanego przez ludzkość wielkiego przełomu gospodarczego, niepodobna znaleźć w masach posłuchu idąc z programem lekceważenia problemów społecznych. Nie przeciwstawienie się nacjonalizmu idei przemian społecznych, ale połączenie tych idei jest platformą współczesnego nacjonalizmu. Nie mamy, rzecz jasna, żadnych złudzeń co do szczerości tej platformy, ani co do skuteczności tej akcji z punktu widzenia nieodzownego przewrotu społecznego. Wiadomo bowiem, że są dwie drogi zwalczania pewnego kierunku ideowego: jedna przez otwarte przeciwstawienie mu się, i druga – przez pozorne przyjęcie jego zasad. Radykalizm społeczny nacjonalizmu odgrywa właśnie rolę tego drugiego sposobu przeciwdziałania nadchodzącej rewolucji społecznej. Ale sam fakt chwycenia się tej drogi nie jest pozbawiony wymowy. Jest to, może podświadome, uznanie nieuchronności przewrotu. Fałszuje się tylko wartościowe pieniądze. Czytaj dalej →

S. Wierzański: Rozwiązanie kwestii hiszpańskiej [1939]

W szeregach armii ludowej walczyli ochotnicy z Ameryki (biali, Murzyni, Indianie), z Anglii, Francji, Austrii, Niemiec, Czechosłowacji i innych krajów, nie wyłączając ochotników z Polski i z emigracji. Ochotnicy polscy stworzyli własne oddziały, legiony polskie, z których jeden był imienia Mickiewicza, drugi imienia Dąbrowskiego. Obydwa, jak wynika z relacji bezpośrednich, walczyły bohatersko w obronie praw ludu hiszpańskiego, potwierdzając raz jeszcze wspaniałą tradycję Polaków miłujących wolność i oddających krew za nią. Pod tą samą Somossierą, którą na rozkaz Napoleona zdobywali ongiś ułani polscy, zakochani w czczych obietnicach francuskiego „boga wojny”, znaleźli się teraz robotnicy polscy, dobrowolni żołnierze innego zaciągu, i potwierdzili wierność hasłu „za naszą wolność i waszą”. Ale cóż z tego? Wysiłki, ofiary i krew – poszły już teraz na marne. Nie utraciły i nie utracą one moralnego znaczenia, które krzepić będzie serce każdego proletariusza, wierzącego w solidarność międzynarodową w walce z kapitalizmem, faszyzmem i hitleryzmem, wrogami demokracji. Ale walka z faszyzmem w Hiszpanii, walka orężna, została dziś niestety przez rząd demokratyczny przegrana. Czytaj dalej →

Zygmunt Zaremba: Społeczne oblicze powstania [3 września 1944]

Znajdujemy tu zarys programu rzetelnej demokracji, zmierzającej ku gruntownej przebudowie ustroju społeczno-gospodarczego państwa. Dumny może być polski ruch socjalistyczny, jego to bowiem zasady programowe znalazły tu powszechną aprobatę! Rada Jedności Narodowej pod przewodnictwem Kazimierza Pużaka, sekretarza generalnego PPS, nie tylko przyjęła ten program społecznej demokracji, ale korzystając z możności zgromadzania się, przystąpiła natychmiast do obleczenia tych zasad w konkretne formy ustaw i rozporządzeń. Praca przygotowawcza do tego celu była wykonana w dużej mierze już dawniej, w komórkach fachowych delegatury rządu, gdzie wszystkie ważniejsze zagadnienia były dokładnie przepracowane w toku długich lat okupacji. Idea uspołecznienia produkcji wyraziła się w ustawie o radach zakładowych, mających realizować zasady demokracji w wewnętrznym życiu fabryk i kopalń. Ustalała ona zasady praktycznego wprowadzania robotników do kierownictwa przedsiębiorstw i do organów kontrolujących produkcję. Była ona pierwszym aktem opracowanego w konspiracji systemu reprezentacji robotniczej w nowym ustroju gospodarki rządzącej się planowością społeczną. Tendencje te zostały po tym brutalnie przekreślone lub niedołężnie przejęte przez politykę PKWN triumfującego przy pomocy obcych bagnetów nad społeczeństwem polskim. Mimo to jednak dorobek ideologiczny powstania, dający wyraz przemianom społecznym i nowym poglądom, jakie utrwaliły się w łonie społeczeństwa polskiego w toku walki z okupantem niemieckim, nic nie traci na swym znaczeniu. Stanowi ono nadal podstawę, na której społeczeństwo chce się rozwijać i do której wbrew swej woli musi się naginać nawet system rządów narzuconych. Stanowi on również wyraźny probierz do oceny każdego posunięcia mającego kształtować nasze życie społeczne i polityczne. Dzięki temu dorobkowi zmiany ustrojowe, przeprowadzane obecnie przez rząd tymczasowy, mogą znaleźć i znajdują słuszną ocenę z punktu widzenia postępu społecznego i ideologii demokratycznej, dojrzałej w naszym społeczeństwie. Przez to jedni nie mogą się przystrajać w piórka realizatorów wielkich idei wypracowanych przez masy ludowe, z drugiej zaś strony dorobek Powstania Warszawskiego kładzie potężną zaporę tendencji żywiołów reakcyjnych, które pragną powrotu czasów przedwrześniowych. Jednym i drugim Powstanie Sierpniowe, krystalizując ostatecznie oblicze nowej Polski, przeciwstawia jasny obraz organizacji i życia odrodzonego państwa polskiego bazującego na zasadach demokracji społecznej. Czytaj dalej →

Mieczysław Niedziałkowski: Znak naszego pozdrowienia [1937]

I oto tysiące i tysiące zaciśniętych pięści podniosły się ku niebu. Skandował, jak starożytny chór grecki, olbrzymi tłum: „Za każdą kroplę Twojej krwi, czerwonej Twojej krwi, odpłacimy, gdy przyjdzie godzina!”. Pędziły w ciemną noc ku Wiecznemu Miastu niezliczone pociągi z armatami i czołgami, z wiernymi oddziałami z południa. Zaroiło się ponownie dookoła Mussoliniego. Odszedł na przedmieścia lud rzymski. Wtedy jeszcze nie odpłacili...Ale pozostał od tamtego dnia ów gest pozdrowienia – pięść podniesiona ku górze. Witamy nim się wszyscy, gdziekolwiek zagna nas los. Witamy nim siebie na radosnych bulwarach Paryża i w podziemiach niemieckiej konspiracji, i na zgromadzeniach masowych Polski. Skąd żeście to wzięli, panowie dziennikarze faszyzmu polskiego, że to jest pozdrowienie „komunistyczne”? Wszak słowo, które mu odpowiada, jest słowem najdumniejszym ludzkiej mowy: Wolność, wolność, która kiedyś wyrośnie z trzech drobnych kropelek zakrzepłej krwi na rzymskim bruku... Czytaj dalej →

Zygmunt Zaremba: 1 Maj 1939 roku

Hirsh Glick: Zog nit kejn mol (tłumaczenie) [1943]

Nie, to nie ołów w pieśni dźwięczy – tętni krew, bojowy sygnał, nie beztroski ptaków śpiew. Zew przeszył miasto, armat zagłuszając huk, gdy na wezwanie z bronią w ręku stanął lud. Więc nie mów, że już czas w ostatnią drogę iść, choć ołów nieba skrywa błękit naszych dni. Blisko już najdroższa z upragnionych chwil, po bruku krzykiem naszym dudni kroków rytm. Czytaj dalej →

← Starsze teksty
↑ Wróć na górę