Lewicowo.pl – Portal poświęcony polskiej lewicy demokratycznej, patriotycznej i niekomunistycznej

Logo Lewicowo

Kultura

Leon Kruczkowski: Antysemityzm kulturalny [1936]

W warunkach polskich jest to zjawisko stosunkowo nowe. Aż do lat bezpośrednio powojennych w Polsce stwierdzić można całkowity niemal brak prądów antysemickich. Wręcz przeciwnie, jeżeli chodzi np. o literaturę, wskazać w niej można wielu pisarzy, których stosunek do Żydów miał wszelkie cechy jawnej życzliwości, nieraz wręcz żarliwej – od notorycznego „judofila” Mickiewicza do Konopnickiej, Orzeszkowej, Zapolskiej, Żeromskiego i licznych pomniejszych. Sprawiedliwość nakazuje stwierdzić, iż rzecznikami antysemityzmu „kulturalnego” są u nas (poza bardzo nielicznymi wyjątkami) przeważnie twórcy mierni, słabi, trzeciorzędni. Ci najgłośniej biadają nad rzekomym „zażydzeniem” polskiego życia kulturalnego, pragnąc w ten sposób własne beztalencie lub niedołęstwo duchowe przedstawić jako uciśnioną cnotę, jako ofiarę wrogiej konkurencji żydowskiej. Czytaj dalej →

Nasze Domy Robotnicze [1923]

Oprócz wykazanych 12 Domów Robotniczych jest w posiadaniu robotniczym kilkadziesiąt domków i realności, w których mieszczą się sklepy stowarzyszeń spożywczych i lokale mniejsze, służące na urządzenie małych zgromadzeń, konferencji lub posiedzeń. Jeżeli zważymy, że w roku 1905 stanął pierwszy Dom Robotniczy w Stonawie, to należy stwierdzić, że dzieła wybudowania dwunastu wspaniałych gmachów dla użytku robotniczego dokonano właściwie w okresie dziesięciu lat, gdyż czas wojenny należy z tego wyłączyć. Jeżeli weźmiemy pod uwagę etnograficzną część Śląska Cieszyńskiego – w części czeskiej – gdzie mieszka koło 160 000 Polaków, z czego można liczyć śmiało 75-80% robotników, to musimy stwierdzić, że Domy Robotnicze stoją właśnie w tych miejscowościach, gdzie największy procent jest Polaków, co najlepiej dowodzi, że budowy te są prawie wyłącznie dziełem polskiego robotnika. Czytaj dalej →

Ludwik Krzywicki: Drogi oświaty [1913]

Zaciekawiony tym dorobkiem lat dwudziestu zaledwie, a więc okresu 1860-1880, usiłowałem dowiedzieć się o nazwiskach wynalazców. Wymieniono mi jedno, drugie, w tej liczbie jakiegoś kowala wioskowego. Okazało się jednak, iż ten postęp techniczny był dziełem rzeszy bezimiennej, która i dzisiaj jeszcze ciągnie tę pracę doskonalenia sprzętów rolniczych. Fabrykant sprzedając żniwiarkę-wiązałkę, młockarnię lub sprzęt jakiś inny, dołącza opis drobiazgowy każdej części, niemal zęba każdego. W potrzebie wprowadza sam zmianę potrzebną, a poznawszy jej wyższość, nie omieszkuje zawiadomić o tym przedsiębiorcę i wyzyskać spostrzeżenia swego i dokonanych ulepszeń. W ten sposób gromady całe przykładają się do dorobku technicznego i przyczyniły się do stworzenia owej epoki żelaznej w rolnictwie. I to samo powtórzyło się w gospodarstwie domowym. Kuchnia, ta jedna z dziedzin najbardziej rutynowych pracy ludzkiej, uległa po tamtej stronie Atlantyku przeinaczeniu zupełnemu. Zarówno budowa pieca, jak każdy sprzęt przybrały kształty nowe, pojawiła się moc wielka zgoła nowych narzędzi. I znowu cały ten dorobek jest w znacznej mierze bezimienny, tj. jest dziełem rzesz całych, a zwłaszcza kobiet. W obu przypadkach odwołano się do gromad – do ich inicjatywy, umiejętności spostrzegawczej, wynalazczości. Zamiast wynalazków imiennych, zaopatrzonych w dyplomy i doktoraty, wzięło rzecz w ręce swoje pospolite ruszenie. Ale bodaj ciekawszymi są jeszcze objawy takiego pospolitego ruszenia w zakresie pracy umysłowej. Czytaj dalej →

Stanisław Brzozowski: Literatura polska wobec rewolucji [1908]

Sienkiewicz, który pisał epopeje szlacheckie dla pokrzepienia narodu, a który w ciągu lat ostatnich głos zabierał tylko po to, by skłamać, że nikt w Polsce o niepodległości nie myśli lub bluznąć oszczerstwem na bojowników proletariatu – to już wypadek krańcowy. Nigdy chyba nie miało miejsca podobnie całkowite samounicestwienie. Szlachta polska zdobyła się jak gdyby na reprezentanta w literaturze po to tylko, aby ustami jego publicznie abdykować. Naturalnie abdykacja to tylko dyplomatycznej natury, pełna umysłowych wykrętów. Ja nie twierdzę, aby Sienkiewicz szczerym zapałał afektem dla Wilhelma II. Nie, skąd znowu. Mówi on przecież jasno. Wilhelm jest pomazańcem Opatrzności. Cóż to jest Opatrzność? Porządek zapewniający byt i dostatek warstwom posiadającym. Dotychczas idea polska osłaniała wielką własność, teraz wielka własność zwraca się już przeciwko samej idei narodowej. My nie mamy nic wspólnego z Królestwem – wołają pp. Potoccy, Braniccy – nasza ojczyzna jest tu, tu są nasze gorzelnie, cukrownie, buraki, kartofle, tu nam zostać kazała wielka Katarzyna: votre patrie est ici – mówiła, tupiąc nogą. Stanowisko całkiem jasne: precz z utopią, point de rêveries. Tylko właściciel. Pszenicą i burakami zasypią grób Polski – pisał poeta Krasiński. Czytaj dalej →

Jerzy Grotowski: Tu es le fils de quelqu’un [1985]

Oto masz przed sobą system społeczny niesamowicie sztywny; jakoś musisz sobie poradzić; musisz znaleźć swoją własną wolność; nie możesz obyć się bez sprzymierzeńców. Tych może masz w przeszłości. Więc rozmawiałem z Mickiewiczem. Ale rozmawiałem z nim o sprawach dzisiejszych. A także o systemie społecznym, w jakim żyłem w Polsce niemal przez całe moje życie. Moje stanowisko było następujące: nie po to się trudzę, żeby wygłaszać przemówienia, lecz aby powiększyć wyspę swobód, jakich jestem nosicielem; obowiązkiem moim nie jest składanie deklaracji politycznych, tylko wybijanie dziur w murze. Rzeczy, które mnie były zakazane, winny być dozwolone – po mnie; trzeba, aby drzwi, dotąd zamknięte na cztery spusty, zostały otwarte. Czytaj dalej →

Jan Cynarski (Krzesławski): Stefan Żeromski podczas rewolucji 1905 r. [1937]

A potem przemawiał Żeromski. Jak dziś, pamiętam jego postać na wzgórzu z rozwianym włosem. Oczy jego rzucały błyskawice, a słowa padały mocne, ważkie i ciężkie. Gromił ugodę i słabość, nawoływał do ofiarnego czynu. Przypomniał, że masy pracujące – robotnicze i chłopskie – są narodem, a poza tym narodem pozostanie tylko garstka zdrajców i zaprzańców. „Kto chce walki o niepodległość i lepszą przyszłość narodu, ten pójdzie z nami – za czerwonym sztandarem!”. I tłum za przewodem Żeromskiego opuścił wzgórze, śpiewając „Czerwony Sztandar” i wznosząc go. Na wzgórzu pozostała mała garstka zwolenników narodowej demokracji. Czytaj dalej →

Zygmunt Mysłakowski, Feliks Gross: Badamy proletariat [1938]

Ta różnorodna masa, żyjąca w bardzo różnych warunkach, przenikana przez najróżnorodniejsze prądy ideologiczne, ogarnięta tendencjami do awansu społecznego, stale w chwiejnej równowadze, stale nie czująca się „nasyconą” i dlatego objawiająca dużą prężność społeczną, zasługuje na jak największą uwagę. Tej uwagi udziela jej się zbyt mało. Wyłącznie administracyjno-polityczny stosunek to stanowczo zbyt mało. Społeczeństwo musi znać robotnika, otoczyć zrozumieniem jego dążenia do kultury: państwo powinno zajmować się nim nie tylko w okresach rozruchów, musi ono otoczyć opieką jego uzasadnione ambicje, jego dążenia do współudziału w dobrach kultury; rozszerzy ono w ten sposób swe oparcie społeczne, wyjdzie poza zaklętą sferę inteligencji i biurokracji. A masa ta nie musi być dopiero mozolnie rozbudzana; przez swoją dynamikę, przez swój pęd do kultury zaznacza sama mocno, czym jest i ku czemu dąży. Czytaj dalej →

Praca kulturalno-oświatowa Powązkowskiego Koła Młodzieży Towarzystwa Uniwersytetu Robotniczego [1939]

Sekcja Samokształceniowa miała zadanie skupiać tych, którzy byli chętni i chcieli uczyć się w sposób zorganizowany. Gorzej czy lepiej, praca w tej sekcji nie ustawała nigdy. Sekcja Samokształceniowa skupiała w swoim ręku przeszkolenie społeczne i polityczne wszystkich nowo wstępujących do organizacji. Cykl wykładów, przez który obowiązkowo musiał przejść każdy nowy członek, nazywał się „ABC Socjalizmu”. Na czele sekcji stał zarząd obieralny spośród członków, a prowadził ją przeważnie ktoś delegowany przez Towarzystwo Uniwersytetu Robotniczego czy Związek Niezależnej Młodzieży Socjalistycznej. Oprócz tej działalności, mającej charakter stały, organizowano także kursy, co należało do kompetencji Zarządu Koła. Kursy bywały liczne i rozmaite w zależności od wyłaniających się potrzeb. Czytaj dalej →

Kamil Piskała: O nową kulturę (o Kazimierzu Czapińskim)

Z usposobienia był przede wszystkim nauczycielem i wychowawcą. W tych setkach i tysiącach artykułów, niezliczonych wykładach i odczytach, a nawet w sejmowych przemówieniach – wszędzie wyraźnie widoczne jest dążenie Czapińskiego do wyjaśnienia skomplikowanych problemów, uprzystępnienia i popularyzacji wiedzy. Chciał pisać w sposób zrozumiały przede wszystkim dla robotników. Wierzył, że aby ruch socjalistyczny zwyciężył, musi dokonać się olbrzymi awans kulturalny mas pracujących. Czapiński bardzo silnie podkreślał etyczny i humanistyczny wymiar socjalizmu – nie chodziło tylko o wzrost produkcji i zniesienie własności prywatnej, ale także, a może przede wszystkim, o nowego człowieka i nową kulturę. Czytaj dalej →

„Kalendarz Robotniczy”: Walczmy z pijaństwem! [1923]

Socjalizm i pijaństwo – są to rzeczy nie do pogodzenia! Nie można dążyć do nowego sprawiedliwego ustroju społecznego poprzez upodlenie duchowe i skarłowacenie fizyczne! W dodatku masy pracujące dzięki pijaństwu deprawują politykę podatkową rządów, których budżety będą tym bardziej „pijane”, im więcej dochodu czerpać będą z alkoholu. Wszystkie partie socjalistyczne Zachodu prowadzą obecnie rozgałęzioną akcję antyalkoholową, powstają związki i sekcje specjalnie dla walki z alkoholizmem. W Austrii utworzono nawet uniwersytet robotniczy przygotowujący specjalistów-agitatorów do walki z alkoholizmem. Zrozumiano tam, jaka klęską jest dla robotników i przyszłości socjalizmu alkoholizm. Zrozumiano, że klasy posiadające nie tylko nie będą przeciwdziałały tej klęsce, lecz przeciwnie, w interesie własnym krzewić będą alkoholizm wśród robotników. Albowiem czerpią z tego olbrzymie dochody, a jednocześnie zatruwają ciała i dusze robotników, obniżają ich poziom moralny, topią w wódce ich świadomość klasową i ideały socjalistyczne. Czytaj dalej →

Jarosław Górski: Estetyk – przyrodnik – czarodziej. Pisarskie powinności Janusza Korczaka

W opowiadaniach i powieściach Korczaka bardzo często odnajdujemy takie marzenia, wyobrażenia, plany, projekty, które później, po pewnej obróbce i przycięciu do potrzeb rzeczywistości, wejdą do jego pism teoretycznych, a także do praktyki wychowawczej „Domu sierot” i „Naszego domu”. Czy są to niewielkie wzmianki i uwagi bohaterów-marzycieli, tak jak w „Dziecku salonu”, „Bankructwie małego Dżeka” czy niezliczonych opowiastkach i humoreskach, czy też jest to całościowy, systematyczny plan przebudowy świata, jak w znakomitej, awangardowej i unikalnej w skali światowej, a niemal zupełnie dziś zapomnianej powieści utopijnej „Szkoła życia”. Często, jak w obu powieściach o Królu Maciusiu, znajdujemy jakby podanie w wątpliwość marzeń samego Korczaka, żywionych przez niego przekonań, nadziei czy planów związanych z oddaniem dzieciom pełni władzy, czy to nad samymi sobą, czy to nad Domem Sierot, czy w końcu nad światem. Wygląda to tak, jakby literatura była dla Starego Doktora czarodziejskim (czy jak kto woli – zgodnym z najlepszymi praktykami wizualizacyjnymi) pierwszym etapem w drodze do działania, w którym musi dojść do jak najdokładniejszego, jak najbardziej plastycznego wyobrażenia sobie tego, co chce się w świecie zmienić, tego, jak się chce tego dokonać oraz tego, jak ma świat wyglądać po przemianie. Czytaj dalej →

Zofia Daszyńska-Golińska: Domy ludowe [1909/1913]

Jeżeli dzisiejsze warstwy inteligenckie złożone z indywidualistów, poniekąd wybujałym indywidualizmem przeżarte, odczuwają potrzebę zbiorowego życia i tworzą różnorodne tegoż formy w postaci klubów, resurs, stowarzyszeń, to tym więcej potrzebę takiego życia odczuwać musi lud po wsiach i miastach. U inteligencji to tylko jeden z przejawów życia umysłowego, dla ludu to prawie jedyna możność tego życia po ciężkiej, szarej, monotonnej i zwykle zależnej pracy. Inteligencja posiada mieszkania odpowiadające jako tako wymaganiom piękna i wygody, mieszkania ludu po wsiach i miastach nie zaspokajają najpierwotniejszych wymagań higieny, komfortu ani estetyki. To też stanowi jedną z tajemnic siły przyciągania kościołów. Są one wielokroć jedynym środowiskiem zbiorowego życia duchowego ludu. Mówię o kościołach w znaczeniu budynków, wyposażonych w dzieła sztuki, choćby nawet prymitywnej, ale wymownej i barwnej, rozbrzmiewających muzyką i śpiewem i zgromadzających gminę ludzi o jednakowych wierzeniach i uczuciach. Jeżeli dom ludowy wykonać ma swoje zadania, dopełnić wobec danej grupy ludu obietnicę dawania pięknej, przyjemnej i użytecznej treści dla jego wczasów, za przykład postawić sobie musi religijne świątynie i jak one zestrzelać duchy i myśli we wspólnych celach. Czytaj dalej →

Edward Kozikowski: O Andrzeju Strugu w Związku Literatów [1961]

Morderstwo dokonane przez wyższego urzędnika Departamentu Sztuki Ministerstwa Wyznań Religijnych i Oświecenia Publicznego na osobie prezydenta Gabriela Narutowicza wstrząsnęło Strugiem w sposób nieoczekiwany. Zazwyczaj spokojny i opanowany, na wiadomość o zbrodni nie potrafił ukryć wzburzenia, jakie nim owładnęło, i głosem podniesionym piętnował zabójcę i tych wszystkich, którzy doprowadzili do zbrodni. Nigdy nie widziałem Struga tak podnieconego, jak wtedy, gdy rozmawiał ze mną w parę godzin po dokonanym morderstwie. Tak się złożyło, że w tym niesławnej pamięci dniu – l6 grudnia 1922 roku – miało się odbyć doroczne walne zebranie członków Oddziału Warszawskiego Związku Literatów. Na oznaczoną godzinę przybyło kilkadziesiąt osób, zwabionych nie tyle przewidzianym porządkiem obrad, ile wypadkami w tym dniu zaszłymi. Na znak żałoby Strug odwołał zebranie związkowe, a otworzył wiec pisarzy dla zaprotestowania przeciw haniebnej zbrodni, nie mającej sobie równej w dziejach Polski. Czytaj dalej →

Tadeusz Bobrowski: Działalność oświatowa w robotniczych związkach zawodowych [1913]

Robotnicy nieufnie patrzą na zrzeszenia kulturalne, tworzone specjalnie dla nich przez warstwy „wyższe”, dlatego że czytelnie dla robotników itp. instytucje organizujące masy noszą charakter filantropijny, częstokroć są pokrywką roboty politycznej usiłującej rozbić stowarzyszenia klasowe. Filantropijna praca oświatowa bywa chwilowo pożądaną dla celów tej lub owej partii politycznej, ale zazwyczaj, prowadzona pod patronatem ludzi z klas wyżej stojących, nie daje robotnikom sposobności myślenia o sobie, bezwiednie proteguje więc bierność i obłudę. Potrzebom robotniczym odpowiada ten kierunek pracy oświatowej, który stwarza ogniska wiedzy szczerze demokratyczne, bez piętna specjalnego „zniżania się”, zaspakaja w nich potrzeby kulturalne bardziej wyrobionych jednostek i promieniuje do stowarzyszeń zawodowych, kierunek który idzie ku robotnikom bez żadnych ubocznych zamiarów organizacyjnych. Ideałem pracy oświatowej wśród robotników jest, by sami robotnicy ją organizowali lub wydatnie uczestniczyli w jej organizowaniu. Czytaj dalej →

Związek Polskiej Młodzieży Robotniczej „Siła”: Zarys programu pracy samokształceniowej w kole młodzieży [1922]

Wyniszczenie i zdruzgotanie wyzysku byłyby niekompletnymi, gdyby proletariat walczący ograniczył się do walki jedynie na terenie ekonomicznym. Wyzyskowi bitwę generalną wydać należy na każdym polu, na każdym zagonie życia. Tylko tą drogą utnie się łeb hydrze kapitalizmu, bez obaw, by znów ożył. To było myślą przewodnią Lassalle’a, gdy w obronie swej przed sądem mówił: „Związek wiedzy i robotników, tych dwóch biegunów życia społecznego, które zjednoczywszy się, zgniotą w swym żelaznym uścisku wszystkie przeszkody stojące na drodze do kultury – oto cel, któremu poświęciłem swoje życie”. Taką też winna być myśl przewodnia tworzenia kół samokształcenia młodzieży robotniczej. Nie martwe więc nabywanie wiadomości, nie mieszczańskie polerowanie umysłu, a twórcze przekuwanie wiedzy na oręż walki klasowej o wyzwolenie, dążenie do ocalenia cywilizacji – oto jaką winna być atmosfera wewnętrzna kół samokształcenia. Czytaj dalej →

Piotr Kuligowski: Jeszcze Kalopea nie zginęła, czyli utopia po polsku

Nie w tym jednak rzecz, by pastwić się nad szczytowym, choć dziś całkowicie niemal zapomnianym, reprezentantem polskiej powieści utopijnej. Istotniejsze jest dostrzeżenie, że w obliczu utraty przez Rzeczpospolitą niepodległości czymś niezmiernie ważnym dla osób walczących bezpośrednio o jej odrodzenie była nie tylko chęć restytucji bytu politycznego, ale i nadanie państwu konkretnej, nowoczesnej formy ustrojowej. Fakt, że nawet w obliczu klęski w postaci trzech rozbiorów nie zabrakło na gruncie polskiej myśli śmiałych i ciekawych wizji, był najbardziej dobitnym świadectwem, że jeszcze Polska nie zginęła… Czytaj dalej →

Jarosław Górski: Korczak, jakiego znać nie chcemy

Dziś nie chcemy pamiętać, że nożyk do obierania ziemniaków, ścierka i szczotka do klozetu były nie mniej istotnymi emblematami korczakowskiego systemu wychowawczego niż sąd, gazeta czy pełna zrozumienia rozmowa z wychowawcą. Że potłuczone kolana, rozbite nosy i blizny na buziach mogły być świadectwem nie złego, ale dobrego wykonywania obowiązków przez wychowawcę. Że były świadectwem życia, czyli – to może warto powtórzyć – jedynego korczakowskiego środka i celu wychowania. Wyobrażamy sobie Korczaka jako zawsze otoczonego gromadką dzieciaków (jak na jego znanych fotografiach), które zawsze do niego lgnęły, mimo że on sam, z konsekwencją godną zauważenia, pisał o takich, które go nie znosiły, które odliczały dni dzielące je od opuszczenia Domu Sierot. Może warto o tym przypominać? Nie po to, aby Korczaka zrzucać z pomnika, nie po to przecież, żeby dowodzić, że był złym wychowawcą. Ale właśnie po to, aby podkreślić, że dzisiejszy powszechny wizerunek Starego Doktora nie ma nic wspólnego z jego życiem (ani w ogóle z życiem), działaniem, systemem wychowawczym. Warto zapomnieć choć na chwilę o świętym Starym Doktorze, który zginął męczeńską śmiercią, zerknąć w przyżółcone książki Janusza Korczaka i zastanowić się nad tym, jak dzisiejszym dzieciom oszczędzić zarażania śmiercią. Jak dzisiejszym dzieciom, dzisiejszym wychowawcom, dzisiejszym ludziom – pozwolić żyć. Czytaj dalej →

Jan Hulewicz: Źródła ideologii społeczno-politycznej Stefana Żeromskiego [1930]

Cała ideologia społeczno-polityczna Żeromskiego, która w intencji twórcy „Przedwiośnia” miała być zwartym systemem socjologicznym, wyrasta nie z podłoża badawczego, rodzi ją nie nastawienie naukowo-socjologiczne, lecz tendencje reformatorskie w stosunku do istniejącego ustroju społecznego. Źródłem zaś ustosunkowania się krytycznego wobec istniejących stosunków społecznych jest humanitaryzm w stosunku do proletariatu. Żeromski wszędzie i zawsze, podchodząc do jakiegokolwiek zagadnienia społecznego, ma w pierwszej linii na oku człowieka cierpiącego. Postawa jego wobec zjawisk społecznych – to postawa uczuciowo-filantropijna człowieka do głębi przenikniętego humanitaryzmem. Postawa zaś taka z góry przesądzała, że Żeromski nie mógł być apostołem żadnego programu społecznego, żadnej grupy czy partii. Zwolennik antyparlamentarnego syndykalizmu, za demokracją parlamentarną oświadczający się, bliski socjalizmowi przez nastawienie uczuciowe wobec proletariatu jak i przez jego tendencje federalistyczne, a daleki odeń przez jego charakter wyłącznie klasowy, wróg dyktatury proletariatu i bolszewizmu – a równocześnie proletariatowi syndykalistycznemu przyznający rolę promotora dziejów, wróg klerykalizmu, co pozytywną rolę narodową katolicyzmu uznawał, zrywający z chłopomaństwem, a równolegle nad dolą chłopa bezrolnego zastanawiający się, przeciwnik warstw, co na tradycji budują – arystokracji i szlachty – a jednak do tradycji z lubością wciąż wracający, entuzjasta Arian i Towarzystwa Demokratycznego – oto Żeromski społecznik, oto jego oblicze ideowe. Czytaj dalej →

Krzysztof Wołodźko: Żywe dziedzictwo – Korczak dzisiaj

Pomysł na „Układankę” wydaje się prosty: skonfrontować czasy i postać Korczaka z naszymi realiami. Ale w gruncie rzeczy jest to bardzo śmiałe zamierzenie, wymagające dobrej znajomości idei i praktyk społecznych naszych lewicowych antenatów, a także umiejętności opisania i zdolności do współuczestnictwa w problemach dzisiejszych właśnie z perspektywy „społecznie zaangażowanej”. Mam wrażenie, że projekt się udał – nie ma tu fałszywych nut, rozziewu: zagadnienia, tematy, perspektywy dopełniają się, tworząc czytelną przestrzeń dla refleksji. Punkty odniesienia są jasne – Korczak staje się lepiej zrozumiały, widzenie jego świata – znacznie szersze. Także to, co dotyczy dzisiejszych realiów pokazane jest w żywych barwach, jest autentyczne i gromadzi doświadczenia wielu środowisk i osób angażujących się dziś w budowę społeczeństwa obywatelskiego. Jeśli często – nierzadko nie bez przyczyny – narzekamy, że „lewicowy etos”, dorobek intelektualny kilku pokoleń Polaków, poszedł na marne, to „Układanka” pozwala nam dostrzec, że postawa malkontenta, wiecznego krytykanta to stanowczo za mało. Bo wokół nas powstaje jednak ten inny, lepszy świat, zbudowany z wielu elementów, o których istnieniu często nie wiemy. Czytaj dalej →

Bronisław Siwik: Uwagi profana o literaturze [1925]

Te najprzeróżniejsze „-izmy” formalne i werbalne, to bańki mydlane na powierzchni życia, jak te bańki – znikome i puste. Mogą one wypełniać nudę filistrów po sytym obiedzie, ale nie są w stanie zadowolić ludzi pracy, szukających w dziele sztuki nie tylko rozrywki, lecz i pokarmu. Ludzie pracy tęsknią do dzieł prostych i jasnych, a głębokich, do dzieł przepojonych wiarą w życie, w jutro, w dobro. I tylko dzieła przepojone wielką myślą i uczuciem mogą zawładnąć szeroką rzeszą czytających ludzi pracy oraz podbić ją duchowo. A przecież zwycięstwo duchowe to chyba największy tryumf twórców. Oto staje się nowe życie. Na jego arenę wchodzą nowi ludzie z innymi pojęciami, innymi potrzebami, innymi dążeniami. Nic też dziwnego, że łakną nowej sztuki, że tęsknią do twórców, którzy by byli bliscy głębi życia społecznego, środowiska pracy. Świat pałaców i pałacyków, świat dworów i dworków, świat salonów, balów, restauracji i teatrów, w którym obraca się nasza fabuła powieściowa, to świat przeważnie obcy środowisku pracy i egzotyczny. Czytaj dalej →

← Starsze tekstyNowsze teksty →
↑ Wróć na górę