Lewicowo.pl – Portal poświęcony polskiej lewicy demokratycznej, patriotycznej i niekomunistycznej

Logo Lewicowo

Teksty

„Proletaryusz”: Bezpłodność Sejmu [1919]

Chcemy, musimy budować Niepodległą Ojczyznę – ale budować ją musimy sami... usunąć wszystkie zapory, wszystkie stare rupiecie, które tamują ludowi polskiemu rozmach i wolę... Nic to, że może powstać chaos, nic to, że posypią się gruzy i uczynią się wyrwy, wszystko to lepsze od tego obchodzenia gnojowiska i cackania się z tą zmurszałą, zgniłą, do szpiku kości zdeprawowaną konserwą polską – z tymi tak zdeklarowanymi wrogami rządów ludowych... Oni są w tym momencie szczersi od nas. Oni jawnie, otwarcie wypowiadają nam walkę. Oni mobilizują swe siły przeciw nam. A my ciągle, jak struś, chowamy głowę i ciągle i się łudzimy, że „wspólnie”, „razem”, bez pięści ordynarnej, bez represji, Chrystusową miłością, idealnie pojmując absolutną wolność (niestety, tylko dla nich) Polskę do gruntu odnowimy i pchniemy na nowe tory gospodarki socjalistycznej. Czytaj dalej →

„Życie Warszawskiej Spółdzielni Mieszkaniowej”: Nowe osiągnięcie [1938]

Wykończenie i oddanie do użytku pierwszych 60 mieszkań w IX kolonii jest nowym poważnym osiągnięciem naszej Spółdzielni. Wszystkie mieszkania zostały oddane w przewidzianym terminie 1 kwietnia, całkowicie wykończone przez Społeczne Przedsiębiorstwo Budowlane. O rozplanowaniu tych mieszkań, będących wspólnym niejako dziełem zarówno architektów B. i S. Brukalskich, jak i obecnych mieszkańców kolonii i administracji W.S.M., pisaliśmy w swoim czasie. Ale walory planu nowego mieszkania zostały ocenione dopiero po ich wykończeniu podczas urządzonej w marcu wystawy umeblowania, a raczej dobrania mebli do małego mieszkania robotniczego. Czytaj dalej →

Polska Partia Socjalistyczna: Od bezrobocia, głodu, wojny… brońmy się sami [1932]

O czym myślisz wynędzniała, przedwcześnie postarzała kobieto? Poczułaś nowe życie w swym łonie. Załamujesz ręce w strasznej rozpaczy, zwątpieniu. I znowu czekają cię miesiące męczeństwa. Ciało i serce twoje wycieńczyły i sponiewierały ciągłe ciąże. Wyczerpująca praca w fabryce, w biurze, w domu czy na roli nie pozwala ci na odpoczynek. W nędznej izbie bezrobotny mąż i sześcioro dzieci, wiecznie głodnych, dla których nie masz ani bielizny, ani odzienia, ani pościeli, ani chleba naszego powszedniego. SZUKAJ WINOWAJCÓW! Czy to twoja wina, nieszczęśliwa kobieto? Gdyby ciebie jedną los tak okrutnie dotknął, można by ci dopomóc, ale OBEJRZYJ SIĘ WOKOŁO... W miastach i po wsiach wszędzie widzisz miliony matek, które prowadzą taki sam nędzny żywot. Rodzą dzieci nieszczęśliwe, skazane na nędzę. Nie ma dla nich miejsca, są niepotrzebne. Uciekasz przed nieszczęściem, przerywasz ciążę. U wezgłowia staje groźba śmiercią albo długa, częstokroć nieuleczalna choroba kobieca, albo nawet więzienie za niedozwolony zabieg. Nie wolno ci bowiem, matko wynędzniała, proletariuszko, mieć tyle dzieci, ile byś chciała. To przywilej kobiet bogatych! Socjaliści walczą O PRAWO ŚWIADOMEGO MACIERZYŃSTWA. Czytaj dalej →

Zygmunt Zaremba: Tajny komunikat KPP. Przygważdżamy komunistyczne oszczerstwa [1934]

Mamy przed sobą ten komunikat Komitetu Centralnego kompartii, zatytułowany „W sprawie zdemaskowania prowokatora Tadeusza Żarskiego”. Gdy nie mają odwagi ogłaszać go autorzy, my podamy jego treść do wiadomości publicznej. Niechaj ta intrygancka gra z tajnością się skończy! Tym bardziej, że komunikat kończy się wezwaniem do mas pracujących. Niech masy poznają się. Publikujemy treść „komunikatu” przede wszystkim dlatego, że oto w naszych oczach mordują politycznie, a może i fizycznie człowieka, będącego naszym przeciwnikiem politycznym, ale dla wszystkich, którzy go znali, niewątpliwie człowieka czystego i ideowego. Rzuca się nań najstraszniejsze oskarżenie o prowokatorstwo, nurza się w błocie jego nazwisko i honor działacza robotniczego, a wszystko to popiera się argumentami tak dziwnej natury, że bledną osławione dokumenty „Ochrany”, gdzie głupstwo goniło za głupstwem. Czytaj dalej →

Herman Diamand: Pańszczyzna polityczna [1930]

W chwili, gdy ustrój społeczny zmienia swoją formę, gdy kapitalizm indywidualny stracił swoje znaczenie i ustępuje miejsca zorganizowanemu kapitalizmowi, którego dalszym etapem musi być objęcie produkcji i wymiany przez zorganizowane społeczeństwo, ohydna mafia staje rozwojowi społecznemu, politycznemu i gospodarczemu na drodze, usiłując nadać społeczeństwu organizację polityczną, która jest groźną dla kultury narodu, dla jego dążności do dobrobytu, do podniesienia poziomu etycznego, do zrealizowania wszystkich tych dążeń, które lud pracujący łączył z powstaniem własnego, wolnego ustroju państwowego. Pańszczyzna polityczna nie da się pogodzić z ideałami przyświecającymi bojownikom o niepodległość. Czytaj dalej →

Ignacy Daszyński: Wojna światowa a przesilenie w Międzynarodówce [1920]

Rozpatrywanie tego pytania daje niemal w każdym wypadku odpowiedź na tle ogromnej ilości faktów, że głównym powodem udziału socjalistów w wojnie była obrona narodu przed wrogiem zewnętrznym. Narodu nie jako jakiejś kategorii etnograficznej, lecz przede wszystkim jako państwa niepodległego, jako organizacji konkretnej ze wszystkimi brakami, krytykowanymi tak świetnie i z takim zapałem przez te same partie socjalistyczne! Dla socjalisty belgijskiego niepodległa Belgia mieściła w sobie i panowanie kapitalizmu, i przewagę reakcji klerykalnej, i rządy policyjne, i to wszystko, co stanowiło przedmiot walki i krytyki socjalistycznej. Ale gdy Niemcy zgwałciły dnia 4 sierpnia 1914 r. granice niepodległego państwa belgijskiego, wszyscy socjaliści belgijscy poszli do swojej armii – z królem na [jej] czele – aby bić się z Niemcami i bili się z nimi aż do listopada 1918 r., tj. aż do ich pokonania. I na próżno by tłumaczono towarzyszom belgijskim, że czteromilionowa partia socjalistów niemieckich zapewni im prędsze zwycięstwo socjalizmu, że powiększone niemieckie terytorium umożliwi większą potęgę ekonomiczną dla klasy robotniczej, na próżno wyklinano by ich jako „socjalpatriotów”, szowinistów, kontrrewolucjonistów za to, że bronią króla, kardynała, kleru, policji belgijskiej i że gotowi są umrzeć za Belgię... Państwo narodowe okazało się dla socjalistów belgijskich warunkiem nieodzownym życia i rozwoju socjalizmu i dlatego jako socjaliści prowadzili wojnę o utrzymanie państwa belgijskiego. Czytaj dalej →

Stanisława Woszczyńska: W 20. rocznicę Niepodległości (ze wspomnień) [1938]

Kraków przeżywa tak radosny nastrój, że poza wybuchami entuzjazmu na nic nie ma miejsca. Wieczorem na prastarym Rynku przemawia towarzysz Zygmunt Marek. Jedno hasło, jedno zawołanie: Polska Niepodległa powstaje, Polska Ludowa, Polska Sprawiedliwości Społecznej. Wracam do Nowego Sącza, choć serce ciągnie do Warszawy, a właściciele auta zapraszają. Ale dzieci, ale kochani towarzysze-kolejarze, ale miasto czeka na bezpośrednie wiadomości.Jedni wierzą, inni są nastrojeni sceptycznie, może nawet bojaźliwie. My, zorganizowani, spalamy się w oczekiwaniu upragnionego cudu – Polski żywej. Gazety z Krakowa, z Piotrkowa, przynoszą sprzeczne wiadomości, instrukcje. Naraz, czy oczy nie mylą?! Ogromna płachta papieru: Manifest Rządu w Lublinie podpisany – Ignacy Daszyński. Tegoż dnia 8 listopada na Ratuszu w Nowym Sączu odbyło się historyczne zgromadzenie Rady powiatowej i zarządów organizacji społecznych, zawodowych i niepodległościowych Nowego Sącza i okolicy. Na podium wśród śmiertelnej ciszy wszedł marszałek powiatowy, hrabia Stadnicki. W ręku trzymał ogromny arkusz papieru. Rozwinął. Począł czytać. Bez wezwania wszyscy powstali, wysłuchali manifestu, stojąc. Gdy skończył, zabrzmiały oklaski, ale i okrzyki zdumienia. Marszałek powiedział: od dziś Polska jest Rzeczpospolitą Ludową. Witam Was, Obywatele Wolnej Rzeczypospolitej. Czytaj dalej →

Mieczysław Niedziałkowski: Religia i polityka [1937]

Przede wszystkim rzecz jedna, który oby położyła raz wreszcie kres formom najgłupszym klerykalnej demagogii: Polska Partia Socjalistyczna nie ma nic wspólnego z tzw. bezbożnictwem. Co to jest „bezbożnictwo”? Jest to swoisty rodzaj fanatyzmu „religijnego”, tylko z odwrotnej strony. „Osobiści wrogowie Pana Boga” są z reguły tak samo pozbawieni poczucia miary, taktu i szacunku dla wiary innego człowieka, jak zaciekli wodzowie skrajnego klerykalizmu. Tylko – znowuż – z odwrotnej strony. Ale wartość wychowawcza i moralna pozostaje po obu stronach taka sama: równa się zeru. Polski ruch socjalistyczny podchodzi do zagadnień religijnych zupełnie inaczej. Określiłbym to nasze podejście jednym słowem: szacunek.Szanujemy, człowieku, Twoją szczerą wiarę, wiarę rzymskokatolicką i prawosławną, ewangelicką i mozaistyczną, to jest Twoja zupełnie osobista dziedzina. Na ten teren Partia nie wkracza i Partia chce, by nie wkraczało Państwo. Państwo nie może być i nie powinno być policjantem wiary.Nie wolno plątać religii z polityką. Nie wolno nikomu przy żadnym systemie rządzenia przeobrażać religii w narzędzie, którym dysponuje minister spraw wewnętrznych albo kierownictwo jakiejkolwiek partii politycznej. Skoro ksiądz pojedynczy, albo cała hierarchia kościelna, wkracza na grunt polityki, przestaje być hierarchią kościelną, a staje się po prostu grupą polityków.Otóż w najgłębszym interesie religii leży, by takie „doświadczenia”, rzekomo w imię wiary, przeszły do dni minionych bezpowrotnie. Bo grupę polityków w sutannach Państwo Ludowe będzie musiało oczywiście zwalczać z całą energią, jeżeli ta grupa polityków wystąpi w imieniu reakcji. Czytaj dalej →

Dzień robotnika polskiego w okupowanej Warszawie [1941]

Zniesiono 8-godzinny dzień pracy. Praca trwa teraz minimum 10 godzin. Zniesiono urlopy. Robotnikom nie płaci się za godziny nadliczbowe. Płace zasadniczo utrzymano na przedwojennym poziomie, chociaż koszty utrzymania wzrosły niemal o 500 procent. Na tych samych stanowiskach niemieccy robotnicy pracujący w Polsce otrzymują dwa razy większą płacę i dodatek mieszkaniowy, który wynosi prawie tyle, co całkowita pensja Polaka. Władze okupacyjne wydały dekret zakazujący pod groźbą więzienia jakiejkolwiek podwyżki płac lub poprawy warunków pracy Polaków. Każdy robotnik, który żąda podwyżki, jest karany grzywną lub więzieniem. Gdy pewien właściciel fabryki z własnej woli chciał podwyższyć pensję Polakom, Niemcy zagrozili mu zamknięciem fabryki i więzieniem. Nie ma żadnej ochrony pracy. Związki zawodowe rozwiązano, przywódców wymordowano lub uwięziono, a majątek związków zarekwirowano. Próby strajków uśmierza się karabinami maszynowymi. Zrobiono wszystko, by robotnik polski stał się niewolnikiem. Jeden z dekretów mówi, że robotnik podlega karze nie tylko, gdy pracuje źle, lecz gdy „wykazuje brak dobrej woli”. Cały wysiłek Jana i jego towarzyszy idzie na to, by ten ich brak dobrej woli nie został zauważony. Czytaj dalej →

dr hab. Rafał Łętocha: Prorok z Zagłębia. Mesjanizm i socjalizm ks. Andrzeja Huszny

Jednocześnie zdobywał sobie Huszno coraz większą popularność w środowisku robotniczym Zagłębia za sprawą ostrych wystąpień przeciwko kapitalistom i wyzyskowi mas pracujących. W „Głosie Ziemowida” można było przeczytać: „O Boże, któryś powiedział: »Pójdźcie do mnie wszyscy, którzy spracowani i obciążeni jesteście, a ja was uchłodzę«, spraw to ochłodzenie dzisiaj dla nas pogardzanych, wyzyskiwanych, krzywdzonych, głodzonych, więzionych, uciskanych w nieludzki sposób poniewieranych. Ulituj się o Boże nędzy robotnika polskiego, szukającego na obczyźnie pracy i chleba, daj nam ludzi mądrych i sprawiedliwych w rządzie, a zmieć z powierzchni ziemi naszej tych patentowanych matołków i trutniów, to robactwo swojskie i obce, które toczy żywy organizm Ojczyzny naszej, dbając o swe kieszenie i brzuchy, a nie o dobro kraju naszego i polskiego ludu. O Boże, daj ducha jedności, trzeźwości i zrozumienia masom pracującym, aby się wzajemnie nie spychali w dół wyzysku i niewoli, ale w imię hasła »w jedności siła« aby stawali w obronie jeden drugiego”. Czytaj dalej →

W sprawie Organizacji Bojowej PPS [1906]

W partii naszej zaszedł na IX (skróconym) Zjeździe wypadek, który wstrząśnie prawdopodobnie uczuciami bardzo wielu towarzyszów. Mianowicie Organizacja Bojowa naszej partii została uznana przez Zjazd za winną tylu wykroczeń, że dalszy jej pobyt w partii został uniemożliwiony, i za jej ofiary i poświęcenie brutalnie wskazano jej drzwi. Sprawa ta będzie roztrząsaną na konferencjach i zebraniach partyjnych. A że i dotąd najczęściej tak bywało, że gdy o Organizacji Bojowej na tych zebraniach mówiono, gdy na nią napadano, nie zapraszano na nie nikogo z bojowców, by sprawy swej bronił, więc tym bardziej będzie tak i teraz. Wobec tego musimy sprawę przedstawić w druku, by towarzysze, którzy o nas sądzić będą, słyszeli nie tylko oskarżyciela, ale i oskarżonych. Czytaj dalej →

L. Bukowski: Prezydent, który złamał pychę bogactwa [1939]

Na nic jednak zaciekłość wrogów. Na nic rosnąca opozycja nawet w łonie jego partii, wśród Demokratów! Ufny w poparcie mas ludowych zwycięża Roosevelt tępy upór wielkiego kapitału i sztywny formalizm prawników Sądu Najwyższego, Kraj otrzymuje nowe, wzorowe ustawodawstwo społeczne, a na szturm kryzysu i sabotaż kapitalistów odpowiada Prezydent nową serią robót publicznych, których – dodajmy zbawienny skutek daje się obecnie spostrzec. Ameryka raz jeszcze pokonała kryzys wzmożoną aktywnością gospodarczą. Na czele kraju stanął mąż, który nie nadużywa władzy, który perswazją i humorem „przewodzi milczącej rewolucji”. Gdzie indziej – powiedzmy – różnym domorosłym planistom wydaje się nie do osiągnięcia przebudowa gospodarcza bez dyktatury, totalizmu, ustaw wyjątkowych. Tam przy utrzymaniu swobód demokratycznych, powszechnych wyborów i dawnej konstytucji przebudowuje się państwo w „na poły socjalistyczne”. Czytaj dalej →

Emanuel Szerer: „Mniejsze zło” – Hitler [1939]

Nie – nie wszelkiego rodzaju! W świetle cytowanego wyżej artykułu „ABC” okazuje się, że dla naszych „narodowców” sprawy ustroju wewnętrznego Niemiec nie są wcale obojętne. Że dla nich, pardon „dla Polski”, NIE WSZYSTKO JEDNO, czy Niemcy będą narodowo-socjalistyczne, czy demokratyczne lub socjalistyczne, że to nieprawda, co często sami o sobie głoszą, iż „jednakowo” nienawidzą hitlerowskich i demokratycznych Niemiec. „Z dwojga złego” (mówiąc „narodowym” językiem) – Niemcy hitlerowskie lub demokratyczne – panowie z „ABC” wybierają jako mniejsze, ich zdaniem, zło... Hitlerię! „Upadek narodowego socjalizmu nie leży w interesie Polski!”. Upadek demokracji – tak. Upadek socjalizmu (bez dodatków) – tak. Upadek hitleryzmu – nie! To byłoby „dla Polski”... najgorsze. Zaprawdę, trudno sobie wyobrazić bardziej dosadny, bardziej odrażający objaw pokrewieństwa ideowego wszelakich nacjonalizmów jak ta, rzekomym interesem Polski się pokrywająca, troska ABC o przyszłość hitleryzmu niemieckiego! Czytaj dalej →

dr hab. Jarosław Tomasiewicz: O wolność. Polskie socjalistyczne formacje zbrojne 1917–1920

Najdobitniej jednak zaznaczyli socjaliści swój udział w walkach o Górny Śląsk. Był to obszar szczególny, na którym ukształtowało się zjawisko tzw. etnoklas, czyli pokrywania się podziałów narodowościowych ze społecznymi. W postfeudalnej strukturze społecznej Górnego Śląska ziemiaństwo i mieszczaństwo było niemieckie, co sprawiało, że awans społeczny automatycznie wiązał się z germanizacją. Tę klarowną regułę zaburzył dynamicznie rozwijający się proletariat – wywodzący się ze wsi górnicy i hutnicy nie tylko nie wyrzekali się swego języka, ale bardziej niż chłopi byli skłonni identyfikować się z polskością. Działacz plebiscytowy Teodor Tyc pisał: „Na żadnym obwodzie przemysłowym świata nie ciąży tak wyraźne piętno dwoistości sił, które do jednej pracy są tu sprzężone – dwoistości świata panów i niewolników. Nie ma tu świadomej pracy jednego narodu. Akcjonariuszem, dyrektorem, inżynierem, dozorcą – słowem frakowcem, śmietanką, jaśnie panem jest Niemiec. Polak może być robotnikiem, szleperem, proletariuszem, pariasem, chacharem”. Nic dziwnego, że Górny Śląsk odgrywał pierwszoplanową rolę w programie polityki zagranicznej PPS – o ile socjaliści dystansowali się od ekspansji na wschodzie, postrzeganej jako obrona majątków polskich obszarników, to w pełni solidaryzowali się z postulatem przyłączenia do Polski proletariackiego Śląska. Czytaj dalej →

Herman Lieberman: Droga do socjalizmu to droga nieustannej walki i nieraz droga cierpienia [1933]

A dlaczego nam kradną naszą nazwę, nasze symbole i nasze święto majowe? Bo wiedzą, że tęsknota do socjalizmu tkwi głęboko w sercu ludzi biednych. Przezwali się więc faszyści niemieccy narodowymi „socjalistami”, a potężny ruch socjalistyczny przemianowali na „marksizm” – nazwa, której nasza idea nigdy nie nosiła mimo wielkiego uwielbienia dla Karola Marksa, bo ruch nasz nigdy swojego źródła nie upatrywał w bałwochwalstwie jednostki. Zrozumieć też można skargę faszystowskiego ministra korporacji we Włoszech, pana Bottai, który w jednej ze swoich wielkich mów oświadczył: „Co przeszkadza rozwojowi faszystowskiego syndykalizmu (organizacji zawodowej robotników), to zawsze jeszcze zagadnienie i twory duchowe socjalizmu. Spaliliśmy ich symbole, ich chorągwie, ich kasy, ale nie udało się nam wyrwać im socjalizmu z serc”. I nie wyrwą go nam z serc, mimo ciężkiej niedoli, jaką przeżywamy my i nasi braci w innych krajach. Płyniemy przez wzburzone morze i okręt przechylił się na prawą stronę – ku faszyzmowi, dzięki zawikłaniom, które w swych następstwach sprowadziła wojna światowa. Ale i zdarzenia płyną, niosą je coraz to nowe potężne fale życia i wstrząsów powojennych. Przyjdzie dzień zwycięstwa socjalizmu, które będzie tym trwalsze, im okrutniejszymi były prześladowania i męczeństwo bohaterów naszej idei. Czytaj dalej →

Oskar Lange: Socjologia i idee społeczne Edwarda Abramowskiego [1928]

Polityka socjalistyczna jest na błędnej drodze, jeżeli sądzi, że współczesna, na wskroś intelektualistyczna propaganda socjalizmu, doprowadzi do pozytywnych rezultatów, albowiem bez rewolucji moralnej żaden nowy ustrój pojawić się nic może. Według Abramowskiego każde przejście od jednego ustroju społecznego do innego rozpada się na trzy etapy: pierwszy to przeobrażenie ekonomiczne, drugi to przeobrażenie się sumienia (rewolucja moralna), trzecie wreszcie, będące tylko dopełnieniem natury formalnej, to przeobrażenie prawodawczo-polityczne. Teoria jakobinizmu przeskakuje niejako etap środkowy, tj. przeobrażenie moralne. Etapu tego nie można jednak ominąć, gdyż żadna instytucja społeczna nie może istnieć bez swego równoważnika psychicznego w sumieniu ludzkim. Dla ilustracji tego Abramowski przedstawia następujący obraz: „Przypuśćmy na chwilę, że zjawia się jakaś opatrzność rewolucyjna, grupa spiskowców, wyznających ideały socjalizmu, której udaje się szczęśliwie zawładnąć mechanizmem państwowym i za pomocą policji, przebranej w nowe barwy, wprowadzić urządzenia komunistyczne. Przypuśćmy, że świadomość ludu nie bierze w tej sprawie żadnego udziału i że wszystko odbywa się siłą samego biurokratyzmu. Cóż się wtedy dzieje... Nowe instytucje usunęły fakt prawnej własności, lecz pozostała własność, jako potrzeba moralna ludzi; usunęły wyzysk oficjalny z dziedziny produkcji, lecz zachowały się wszystkie czynniki zewnętrzne, z których powstaje krzywda ludzka, a dla przejawienia się których pozostałoby zawsze dostatecznie szerokie pole, jeżeli nie w dziedzinie ekonomicznej, to we wszystkich innych sferach stosunków ludzkich. Dla stłumienia interesów własnościowych organizacja komunistyczna musiałaby używać szerokiej władzy państwowej; policja musiałaby zastępować miejsce tych naturalnych potrzeb, dzięki którym żyją i rozwijają się swobodnie instytucje społeczne; przy tym obrona nowych instytucji mogłaby tylko należeć do państwa ugruntowanego na zasadach absolutyzmu biurokratycznego, gdyż wszelka demokratyzacja władzy w społeczeństwie wepchniętym przemocą w nowy ustrój groziłaby natychmiastowym rozpadnięciem się tego ustroju i wznowieniem tych wszystkich praw społecznych, które by żyły w duszach ludzkich nietkniętych przez rewolucję. Tym sposobem komunizm byłby nie tylko czymś ogromnie powierzchownym i słabym, lecz co więcej, przeistoczyłby się w państwowość gnębiącą swobodę jednostki, a zamiast dawnych klas wytworzyłby dwie nowe: obywateli i urzędników, których antagonizm wzajemny przejawić by się musiał we wszystkich dziedzinach życia społecznego. Jeżeliby więc komunizm w tej sztucznej postaci, bez przeobrażenia się moralnego ludzi, mógł się nawet utrzymać, to w każdym razie zaprzeczałby samemu sobie i byłby takim potworem społecznym, o jakim nie marzyła nigdy żadna klasa uciskana, a tym bardziej proletariat, broniący praw człowieka i przez samą historię przeznaczony do jego wyzwolenia”. Do takich rezultatów musiałaby doprowadzić rewolucja socjalistyczna, która byłaby wyłącznie rewolucją prawodawczo-polityczną, a nie byłaby poprzedzona przez rewolucję moralną. Czytaj dalej →

„Tydzień Robotnika”: „Praca tylko dla Polaków”. Jak endecja oszukuje robotników [1937]

Robotnicy. Widzicie dla kogo to endecy walczą o chleb. Dla „biednych” kamieniczników i fabrykantów. Bo chyba żaden z was nie dysponuje kapitałem 100 tysięcy złotych, żeby mógł przyjąć ofertę endecji. Rozumiecie chyba teraz, w czyim interesie prowadzi endecja walkę z „zalewem żydowskim” i jaki jest cel tej walki? Żeby nie bawić się w długie filozoficzne rozprawy powiemy po robociarsku. Endecy walczą z kupcami żydowskimi, żeby na rynku pozostali kupcy-katolicy. Rozumują: mniejsza konkurencja, większy zysk. A ty polski robotniku kupuj u „Polaka” i napychaj kieszenie... „katolikom”. To nic, że kupcy-katolicy biorą towar u Żyda-fabrykanta. W handlu obowiązuje zasada: tanio kupić – drogo sprzedać. Ponieważ kupcy żydowscy oferują towary tańsze, „katolicki” interes zagrożony żydowską konkurencją, każe organizować bojkot sklepów żydowskich. Czytaj dalej →

Sejmowy wniosek Związku Parlamentarnego Polskich Socjalistów w sprawie pomocy dla bezrobotnych [1934]

Państwo jako organizacja społeczeństwa obowiązane jest zapewnić wszystkim swoim mieszkańcom możność przeżycia. Rząd roli tej nie spełnia, a przeciwnie ogłasza fałszywe statystyki bezrobocia, niemające nic wspólnego z faktycznym stanem rzeczy, co stwarza fikcję, uspokajającą w pewnej mierze opinię publiczną. Pomoc okazywana bezrobotnym zarówno z tytułu ustawy, jak i doraźna, rokrocznie się kurczy. Roboty inwestycyjne prowadzone przez Rząd i samorządy, a także finansowane przez władze, są coraz bardziej ograniczane. Roboty Funduszu Pracy i w Obozach Pracy dają głodowe zarobki, likwidując jednocześnie roboty inwestycyjne, przy których rokrocznie pewna ilość robotników znajdowała zatrudnienie na normalnych warunkach. I te roboty obecnie są przeważnie na okres zimowy przerywane. Związek Parlamentarny Polskich Socjalistów stwierdza, że klęska bezrobocia w Polsce jest największą katastrofą, potęgowaną obojętnością i bezradnością Rządu i dlatego uważa, że muszą się znaleźć fundusze, kosztem oszczędzania we wszystkich działach pracy, lub nawet drogą wypuszczenia banknotów zmniejszając ich pokrycie złotem, na: 1) prowadzenie robót inwestycyjnych w jak najszerszym zakresie nawet w okresie zimowym; 2) objęcie pomocą wszystkich bezrobotnych; 3) okazanie wydatnej pomocy tak w gotówce, jak i w naturze (żywność, odzież, opał, pomoc lekarska i aptekarska) wszystkim bezrobotnym. Czytaj dalej →

Władysław Domino, Kajetan Maciejewski: Związek Syndykalistów Polskich [1986]

Program ZSP to program radykalnej lewicy, ale – i to trzeba od razu podkreślić – tego odłamu polskiej lewicy, która widziała realizację swoich postulatów tylko w warunkach niezawisłości i niepodległości państwowej. Jest to ideologia Państwa uspołecznionego. „...program nasz budujemy na podstawie, dynamice i moralności zbiorowości, na pracy w zespole. Za bryły naszej konstrukcji ideowo-społecznej uznajemy – w szeregu wzrastającym – człowieka, rodzinę, grupę zawodową, klasę, Naród, dążąc zresztą do społeczeństwa bezklasowego, do zorganizowanego społeczeństwa pracy [...] Stwierdzamy konieczność narodową, państwową i społeczną zastąpienia ustroju kapitalistycznego zorganizowaną, planową gospodarką społeczną, opartą o uspołecznione warsztaty produkcji. Uspołecznienie to widzimy praktycznie, jako przedsiębiorstwa skomercjalizowane, z zarządem złożonym z przedstawicieli organizacji zawodowych, spożywców, rządu i samorządu [...] Ustrój państwowy opierać się winien na organizacjach społecznych, grupujących obywateli na podstawie ich działalności i bliższych zainteresowań, to znaczy opierać się winien na związkach zawodowych”. W tym rozumieniu organizacje zawodowe nie miały już tylko bronić interesów zawodowych, ale przede wszystkim zajmowały się całokształtem aktywności życiowej obywateli. Czytaj dalej →

Walentyna Nagórska: Faustyna Morzycka (1864-1910)

Coś jednak łamać się poczęło w jej dotąd prostolinijnym życiu. Rewolucja zbyt silnie wstrząsnęła jej psychiką, rozbudzone nadzieje zrzucenia kajdan niewoli zbyt silnie ogarnęły jej duszę i rozpłomieniły wyobraźnię, aby teraz wystarczyć jej mogła spokojna, cicha praca. Pociąga ją raczej doraźny czyn ofiarny, jaki – wierzyła – ważyć może na losach nieszczęśliwej ojczyzny. W tym celu zapisuje się do bojówki PPS. Uczy się techniki przenoszenia broni, co było ciężką pracą fizyczną. Daniłowski opowiadał, z jakim zdumieniem zobaczył ją na ćwiczeniach rzucania bomby i powiedział, że to nie dla jej delikatnych rąk i nerwów robota. Porzuca ona jednak pracę oświatową, aby stanąć na posterunkach niebezpiecznych. Nosi przy sobie proszek cjankali, dany przez spiskowców, aby w razie wpadnięcia w ręce policji zrobić zeń użytek. Czytaj dalej →

← Starsze tekstyNowsze teksty →
↑ Wróć na górę