Lewicowo.pl – Portal poświęcony polskiej lewicy demokratycznej, patriotycznej i niekomunistycznej

Logo Lewicowo

„Tydzień Robotnika”

Dwa miliony dni walki proletariatu – hańby kapitału

[1936]

Corocznie, kiedy na półkach księgarskich zjawia się mały niepokaźny tomik „Małego rocznika statystycznego”, przez prasę przepływa fala uczonych zestawień cyfrowych, dziennikarze stają się z miejsca ekonomistami i trudno znaleźć numer gazety, gdzie by nie figurowały sakramentalne cyfry, wyjęte z tej encyklopedii rzeczywistości dzisiejszej.

Tak też postąpił sobie w niedzielnym numerze „Express Poranny”. Wynalazł nieolimpijski rekord z roku 1935. Odkrył (ciągle na stronicach „Małego Rocznika”), że w roku tym „zmarnowano” 2 miliony dni roboczych. Owe 2 miliony dni – licząc urzędowo 16 milionów godzin – to czas wyrwany procesowi produkcji przez strajki, przez zatargi załóg robotniczych z właścicielami zakładów pracy.

Zajmijmy się troszkę dokładniej owymi szesnastoma milionami godzin.

Oto w r. 1935 mieliśmy 1165 strajków, które objęły 10 551 warsztatów pracy, zatrudniających 446 000 robotników. Na jednego robotnika przypada zatem w roku tym około 5 dni strajku.

Przyczyny owych strajków? Zatarg o płacę w 749 wypadkach, o podwyżkę płac – 391, na tle niewypłacania należnych zarobków – 259, o podpisanie lub przestrzeganie umów zbiorowych – 115, przeciw redukcji – 84, jako protesty przeciw wydalaniu robotników lub przyjmowaniu niepożądanego dla robotników elementu (łamistrajków itp.) – 65. Strajków demonstracyjnych – 80.

Z tej fali walk zwycięstwo uwieńczyło 873 strajki, przegrano 188.

A więc lwia część, prawie cała ta kampania walki – to obrona, obrona robotników przed nędzą, głodem, klęską bezrobocia.

Dla nas, pamiętających hasła Narady Robotniczej: „Walka jednego warsztatu jest walką wszystkich robotników” – nie ulega wątpliwości, że wszystkie te strajki – to obrona.

A dzisiaj nawet ów wspomniany „Express Poranny”, sanacyjnie uśmiechnięty do świata pracy, zapytuje łzawo: „Czyż nie można było tego uniknąć”. I równie majestatycznie, jak bezosobowo grozi:

„Państwo nie może tolerować ciągłych stanów zapalnych, znajdujących swe źródło w lekceważeniu obowiązujących w sferze pracy umów i postanowień”.

Dwa miliony dni strajku w ciągu roku – to palące piętno hańby na czole kapitału. Obojętnie nam jakiego chrztu... Te same dwa miliony – to cierniowe kolce i laurowe liście z owego podwójnego wieńca na czole proletariusza. To wynik zbrodniczego wyzysku, zamaskowanego wielkimi słowami hochsztaplerstwa rekinów przemysłu i drobnych szczupaczków, żerujących na nędzy klasy robotniczej.

Ale jeszcze jedno: cyfry, statystyki, a za nimi i ów rozpłakany ,,Express” przyznają, że tło ekonomiczne – to powód prawie wszystkich strajków. A gdzie teraz – panowie – te wszystkie strajki, przy których grzmieliście, cnotliwie nadęci, o obcych agenturach, wywrotowej robocie, antypaństwowości itd.

Cyfry zakomenderowały „W tył zwrot!” i posłuszny „czerwoniak” zwrot wykonał, ale klasa robotnicza pamięta, jak z tych samych szpalt obrzucano ją błotem, szkalowano, wymyślano najgorsze epitety – kiedy kilkudziesięciu robotników stawało do walki o 50 groszy podwyżki, o odwrócenie klęski bezrobocia.

Nie uwidoczniono jeszcze w owej statystyce, ile strajków przeprowadzono w obronie przed zniszczeniem warsztatu pracy.

Ale i tu – jak wiemy dobrze – stawał do walki robotnik przeciw knowaniom kartelowych mafii.

Dwa miliony dni wywrotowej i antypaństwowej roboty kapitału, dwa miliony dni nieustającej zbrodni notują statystyki...

Szesnaście milionów godzin walki, niepewności, głodu – zapisał w dziejach klasy robotniczej krwawymi literami rok 1935.


Powyższy tekst pierwotnie ukazał się w tygodniku „Tydzień Robotnika” nr 33/1936, 16 sierpnia 1936 roku. Był to wysokonakładowy tygodnik wydawany przez Polską Partię Socjalistyczną, funkcję redaktora naczelnego pełnił Zygmunt Zaremba. Od tamtej pory tekst nie był wznawiany, poprawiono pisownię wedle obecnych reguł. Jako ilustrację wykorzystano fotografię ze strajku tramwajarzy warszawskich w latach 30.

↑ Wróć na górę