Z wojny tej obowiązani jesteśmy skorzystać, jeżeli nie chcemy być wiecznie niewolnikami. To i dla nas jest pora najsposobniejsza, aby nasze rachunki z najezdniczą Moskwą załatwić. Rozprawić się za klęski tylu naszych powstań – za katusze, zadawane nam od 150 lat – za Sybiry i szubienice – za naszą niewolę i beznadziejne szamotanie się w niewoli – za wszystko, co wycierpiał pod caratem lud polski! W obecnej chwili, wśród walki z najazdem moskiewskim ściele się przed nami gościniec nowego życia. Trzeba przezwyciężyć w sobie nałogi niewolnictwa, trzeba wydobyć się z gnuśności, podnieść się duchem do wyżyny tej rozstrzygającej chwili dziejowej. Trzeba zaświadczyć czynem, że pragniemy niepodległości, trzeba rozwinąć jak największą siłę fizyczną i moralną, aby uznano nasze prawo do stanowienia o swoich losach, aby każdy wiedział, że sami na tej ziemi chcemy sobą rządzić. Czytaj dalej →
Ktoś głośno odczytuje treść plakatu, by znali ją ci, którzy stojąc z dala, dojrzeć liter nie mogą. Padają słowa, złe, ostre słowa. Zaciskają się pięści, zaostrzają się gniewnie rysy twarzy. Kobiety wyjmują chusteczki, by otrzeć mokre oczy. Słychać cyfry: „Lat 17”, „lat 21”, „lat 22”... „Jacy młodzi” – wyrywa się z czyjejś piersi. A potem komentarze, czym mogliby być, że życie przed nimi stało otworem, że wiele zdziałać by mogli dla rodziny, dla klasy robotniczej, dla narodu, dla ludzkości. Czytaj dalej →
Widzimy naokoło ogrom niezaspokojonych potrzeb, wołających o zwiększenie produkcji. Głodne i nieodziane masy, setki tysięcy rodzin bez własnego dachu nad głową, często mieszkające w norach lub wprost pod gołym niebem, brak tysięcy szkół, setek tysięcy kilometrów dróg, szos, kolei, rzeki porywające rocznie tysiące hektarów roli uprawnej... Gdzież jest ta inicjatywa prywatna? Nie potrafi ona ani nakarmić, ani odziać, ani zaspokoić potrzeb życia społecznego, które już zresztą z góry oddała państwu, jako tzw. roboty publiczne. Czymże więc są chwalby tej inicjatywy? Blagą i tumanieniem naiwnych, nic więcej! Czytaj dalej →
Towarzystwo zapatruje się na kooperatyzm z trojakiego punktu widzenia: 1) jako na szkołę wychowawczą ludu pod względem polityczno-społecznym, w której wyrobić się mogą istotne podstawy demokracji: uzdolnienie do samorządu i do zbiorowego załatwiania spraw swoich, uzdolnienie wyzwalające naród spod opieki biurokratyczno-rządowej; 2) jako na instytucje społeczne zdolne podnieść dobrobyt materialny i kulturę umysłową ludu; 3) jako na przejście do wyższego ustroju ekonomicznego, opartego na zasadach wspólności i sprawiedliwości społecznej. Czytaj dalej →
Najczęstszym określeniem, z jakim spotykamy się ze strony mężczyzny, to powiedzenie: „moja żona nie pracuje”, lub „ona przecież nic nie robi”, żmudnej, uciążliwej krzątaniny domowej, zabiegów absorbujących cały dzień i nie mających żadnych określonych godzin zajęć i odpoczynku, nikt nie bierze na serio, nie traktuje jako prawdziwej pracy. A przy obliczaniu dochodów praca, która nie przynosi nic „na pierwszego”, nie liczy się przecież wcale i dlatego to wkład materialny, jaki kobieta niepracująca zawodowo wnosi do ogólnego budżetu domowego, nie jest zupełnie brany pod uwagę. Sytuacja powyższa stała się bodźcem do wysunięcia w szeregu organizacji kobiecych (zagranicznych i naszych) takich wniosków, jak „pensji dla pani domu” i „urlopów dla pani domu”, które prawie nigdy przecież nie korzystają z tego przywileju ludzi pracujących. Czytaj dalej →
Ta właśnie treść, to urównanie wobec Boga wszystkich ludzi, te proste słowa, że w obliczu wiecznej sprawiedliwości nie odgrywają roli żadne bogactwa i wpływy możnych tego świata, sprawiła, że kolędy wrosły głęboko w duszę chłopską, w życie wsi. Przez nie wieś mogła wyrażać swoje tęsknoty ku ideałom sprawiedliwego ładu społecznego i obywatelskiego. W nich znajdowała satysfakcję, że choć przez szlachtę czy kler jest uciskaną, to jednak Bóg dał jej pierwszeństwo przed bogaczami. Posiadają bowiem kolędy silny pierwiastek społeczny, wyrażają one zasady równości, sprawiedliwości i wolności, od których jakże daleko odbiegło życie mas chłopskich, tęskniących do tych ideałów i wykuwających je w codziennym, twardym pochodzie ku sprawiedliwemu gospodarczo, społecznie, politycznie Jutru. Czytaj dalej →
Współczesny narodowy demokrata tak samo w imię miłości Polski i narodu nienawidzi Polskę współczesną i instytucje narodowe, jak współczesny chrześcijanin w imię miłości Boga i bliźniego nienawidzi bliźniego. Trzeba posłuchać różnych ciemnych sklepikarzy i masarzy, stałych czytelników „Dwugroszówki”, z jaką ohydną nienawiścią i wzgardą mówią o urzędach i instytucjach polskich, aby zrozumieć, jak zbrodniczy jad trucizny sączy do duszy zbiorowej narodowa demokracja. Narodowi demokraci przenieśli na Polskę współczesną całą nienawiść, jaką żyli długie lata, a przestali się bać bata, który jedynie szanowali. Stąd – zamachy, stąd – spiski, stąd czyny Kainowe, stąd i pierwszy „bohater” narodowo-demokratyczny, Eligiusz Niewiadomski. Czytaj dalej →
Byłoby dzisiaj lekkomyślną ślepotą lub polityką strusią nie doceniać niebezpieczeństwa, jakie narodowi grozi od strony Polskiej Partii Robotniczej, będącej niewątpliwie agenturą Rosji Sowieckiej. P.P.R. nie jest co prawda ruchem masowym polskiego proletariatu. Klasa robotnicza w Polsce wykazała odporność przeciw komunizmowi w latach przedwojennych. Tym bardziej po krwawych doświadczeniach wojny, po tym wszystkim, co nas spotkało w czasie wojny ze strony Rosji, robotnicy polscy, zespoleni bardziej niż kiedykolwiek z narodem, nie mogli być twórcami organizacji politycznej, która od pierwszych chwil swego istnienia spełnia na ziemiach polskich rolę wyznaczoną jej przez władców Kremla. Czytaj dalej →
Jakiż inny świat zastałem teraz na polskiej wsi! Szli do mnie chłopi gromadnie, starzy, w sile wieku i całkiem młodzi i stawiali mi pytania, które napawały mnie dumą z dojrzałości obywatelskiej polskiego ludu i z jego przywiązania do ojczyzny. Rzecz ciekawa, prześlizgiwano się lekko po dolegliwościach i bolączkach codziennego życia, po wysokich cenach zapałek, cukru, nafty, trochę więcej mówiono o reformie rolnej, ale w masie zainteresowanie chłopów wybiegło daleko poza te sprawy niewątpliwie ważne i im wiadome, ale nie decydujące o wolności politycznej i obywatelskich swobodach. Czytaj dalej →
W memoriale Zjednoczenia Niemieckich Związków Przemysłowców, zwalczającym w sposób gwałtowny 8-godzinny dzień pracy, czytamy: „Przemysłowcy niemieccy uznają kulturalne znaczenie 8-godzinnego dnia pracy... Z głęboką powagą traktują przemysłowcy niemieccy żądania stojących na gruncie państwowości kół robotniczych, aby wskutek przemysłowego czasu pracy nie ucierpiał sportowy i kulturalny rozwój niemieckiego ludu... Nie mniej poważnie zapatrują się przemysłowcy niemieccy na związek pomiędzy czasem pracy, etyką i religią”... Tyle niemiecki Lewiatan... Polscy przemysłowcy nie złożyli takiego credo. Czytaj dalej →
Przez tę technikę świat się uspołecznia w ścisłym tego słowa znaczeniu, przywracając sobie poczucie jedności i bezpośredniej obecności w niej różnorakiego człowieka. I jeżeli mimo właśnie tych tendencji jesteśmy teraz w straszliwym i pełnym niepokoju zamęcie, to tylko dlatego, że świeże zdobycze cywilizacyjne znalazły się we władaniu zdegenerowanych, zużytych, wypaczonych sił, które nie są w stanie wypełnić techniki tchem twórczej wiary, iskrą człowieczego powołania. Do nowej rzeczy potrzebny jest człowiek nowy. Nie ulega wątpliwości, że nasza ludzka rzeczywistość dzięki technicznym przemianom różnostronnie się przeobraża. Twierdzimy też z całym radosnym przekonaniem, że to przeobrażenie idzie po linii postępu. Czytaj dalej →
Wszakże w rozmaitości duchowej plemion i ich posłannictw, w różnorodności dzisiejszych rewolucji, jasno, jaśniej nad wszelki wyraz spostrzegamy fakt jeden: solidarność ludów; obok tego czujemy że ludziom dobrej woli serca się rozrosły, że duch człowieczy w strefy wyższe wstąpił, że dzień związku narodów nadchodzi. Słyszym jak godzina wybawienia bije a to dla wszystkich utrapionych, słyszym jak huragan burzyciel starości i spróchnienia od Gibraltaru do Kamczatki się podrywa, słyszym dokoła konwulsyjną niespokojność oczekiwania i mówimy do tych którzy oczy mają a nie widzą: „Chrońcie się dopóki czas, gdyż skoro huragan was uniesie, na próżno będzie wzywać ratunku”. Czytaj dalej →
Wytworzyła się nowa sytuacja polityczna. Tymczasowy Rząd Jedności Narodowej ma wejść w urzędowanie, a sojusznicy zachodni mają cofnąć swe uznanie legalnego rządu Rzeczypospolitej, czyli faktyczną władzą będzie całkowicie rozporządzał ów rząd powołany na moskiewskich naradach. W tej sytuacji niezależny polski ruch socjalistyczny, który reprezentujemy, będzie musiał znaleźć nowe drogi swego działania. Zdecyduje o tym powołane ciało kierownicze, idące po linii, której trzymali się od początku okupacji rosyjskiej, ku stworzeniu warunków dla legalizacji naszego ruchu. Dziś już jednak musi być jasnym dla każdego towarzysza i każdej towarzyszki, związanych węzłami ofiarnej pracy i walki w ciągu ostatnich 6 lat, że PPS wejdzie na obraną drogę nie w rozsypce, ale jak przystało naczelnej organizacji polskiego ruchu robotników, chłopów i pracowników umysłowych. Karnie więc zewrzyjmy szeregi! Jeden za wszystkich – wszyscy za jednego. Czytaj dalej →
Nie pójdziemy powtórnie do lochów twierdzy, którą by dla nas z całym aparatem okrucieństwa przygotowano. Nie będziemy znowu zakładnikami dyktatury jak w r. 1930. Nie mogą żądać w imię praworządności posłuchu dla dyktowanych przez się wyroków ci, którzy przez spisek, bunt, krew bratnią i zdradę doszli do władzy, zakłamują cynicznie społeczeństwo, a nienawiść i gwałt stosują jako główną zasadę postępowania wobec obywateli. Czytaj dalej →
Towarzysze! Spójrzcie w przeszłość. Ileż to razy Polska Partia Socjalistyczna była inicjatorką czynnych wystąpień narodu. Ona to pierwsza wystawiła realny program niepodległości, ona w latach rewolucji 1905 r. była awangardą zbrojnej walki z caratem, z jej szeregów są ci, którzy dali początek ruchowi strzeleckiemu i z niego powstałym Legionom. Pod tym więc starym sztandarem PPS odważnie i pewnie będziemy prowadzić pracę i walkę o niepodległość i wyzwolenie klasy robotniczej. Czytaj dalej →
Niedługo potem zostaliśmy znów zaalarmowani stosunkiem nie do pomyślenia innego podinspektora do robotnika komunisty. Odmówił on mu wprost interwencji ze względu na jego przekonania. Ten podinspektor był to młody człowiek, zupełnie niewyrobiony i źle zorientowany. Zaczęliśmy mu tłumaczyć, że ustawy ochronne nie są przywilejem dla ludzi o pewnej kategorii przekonań politycznych, że każdy robotnik ma prawo do ochrony pracy, że w stosunku do każdego musi być stosowana sprawiedliwość, że trudno, by w fabryce robotnik miał na plecach etykietę przynależności politycznej i by wówczas w stosunku do jednych żądano zabezpieczeń ochronnych, a innych narażono na wypadek przy pracy. Mam wrażenie, że go przekonaliśmy, choć usilnie bronił swego stanowiska. Czytaj dalej →
Skromne te początki całkowania opieki społecznej muszą prowadzić do dalszych wielkich posunięć, mających sprawić, że opieka społeczna i inne formy przezorności społecznej nie będą toczyły się różnymi łożyskami, ale że stworzą jeden wielki prąd, w którym znajdą się najważniejsze pierwiastki pomocy różnych rodzajów. Nowa pomoc musi być pozbawiona wszelkich poniżających godność ludzką elementów, musi starać się o wszechstronną współpracę zainteresowanych, jako czynnika twórczego i obywatelskiego, musi wyzbyć się szablonu w traktowaniu spraw i ludzi, musi wziąć pod uwagę jednostkę ludzką w całej różnorodności potrzeb i interesów, wydobyć słowem z każdego rodzaju opieki jego najcenniejsze walory. Czytaj dalej →
Życie wyprzedza nas blisko o wiek i to wielkim grozi niebezpieczeństwem, z którego tak jasno zdawał sobie sprawę Żeromski, niestrudzony szermierz prawdziwej potęgi Polski, apostoł jej „mocarstwowości”, lecz w zrozumieniu współczesnym… Mocarstwowość – to prymat w idei kształtującej świat. Mocarstwowość – to zerwanie z „gasnącym światem” mieszczańskich fetyszów – kapitalizmu i obłudy religijnej; to odważne łamanie trudności państwowego i społecznego życia bez uciekania się do kunktatorstwa, półśrodków i znieczuleń chorego pacjenta oparami kadzideł narodowych samochwalstw… Mocarstwowość wreszcie to – wychowanie nowego człowieka, który posiadać będzie świadomą moralność, a którego żywiołem byłby czyn, nie słowa… O taką „mocarstwowość” walczył i walczy Żeromski… Czytaj dalej →
Od rewolucji trudno oczekiwać łaskawości dla wroga. Ale niepokojącą stała się stabilizacja na długie dziesięciolecia reguł, które wydają się usprawiedliwione tylko na krótko, w ogniu walki. Wszyscy wiemy, jak kategoria wroga rozrastała się coraz bardziej w okresie stalinizmu, wszyscy znamy bezwzględność, która zmieniła oblicze kodeksów karnych i zaludniała niewinnymi ludźmi więzienia i obozy. Kto nie umiał wytrzebić w sobie uczuć humanitarnych, a chciał trwać nadal solidarnie w tym nurcie, mógł już tylko znaleźć oparcie w głoszonej przez „Międzynarodówkę” wierze – że bój to będzie ostatni. Marksizm, który nas tak słusznie uczył patrzeć historycznie na przeszłość, zawieszał ten historyzm w odniesieniu do przyszłości, w której wraz z powstaniem społeczeństwa bezklasowego zapanować miał niezmienny błogostan powszechnego braterstwa. Trudno wątpić, że ta wizja przyszłości, połączona z przekonaniem, że się ma po raz ostatni do czynienia z metodami, które wzbudzają tak ostre sprzeciwy serca, służyły odciążaniu niejednego sumienia. Czytaj dalej →
Ten jeden przykład mógłby wystarczyć jako dowód, że jeśli ktoś wyraża się krytycznie o pewnych przekonaniach popularnych w kołach marksistowskich, nie warto zaraz wołać o wytworach złośliwej imaginacji i przytaczać na poparcie oskarżenia cytat, które obydwie strony znają równie dobrze. Raczej trzeba wtedy zadać sobie nieco trudu i dojrzeć żywą rzeczywistość przekonań różnych grup uczestników ruchu. Ta rzeczywistość nieraz odbiegała od sensu cytat, gdyż historia nie zawsze jest w zgodzie ze wskazaniami teoretyków. I o tym każdy marksista powinien dobrze wiedzieć. Czytaj dalej →